O tym, że Brunon Kwiecień mówił o zamachu na Sejm, chwalił się kolekcją broni i dwoma skrzyniami amunicji oraz wyprodukowanymi w uczelnianym laboratorium dwoma kilogramami materiału wybuchowego – mówił przed krakowskim sądem jeden ze świadków.
W jawnej części procesu Brunona Kwietnia, oskarżonego o przygotowywanie zamachu terrorystycznego, sąd kontynuuje przesłuchania świadków.
Na jednej z ostatnich rozpraw sąd, prokurator i obrońcy zadawali m.in. pytania jednemu z trzech świadków, przeciwko którym w toku śledztwa prokuratura sporządziła odrębne akty oskarżenia, dotyczące posiadania, handlu lub przerabiania broni. Wszyscy zostali już za to skazani przez sądy rejonowe w ich miejscowościach na kary więzienia w zawieszeniu; wszyscy zostali też przesłuchani jako świadkowie w procesie Kwietnia.
Świadek zeznał m.in., że Brunon Kwiecień posiadał broń palną i się tym chwalił. Prokuratura nie znalazła broni u Brunona Kwietnia, twierdzi jednak, powołując się m.in. na spis znaleziony w mieszkaniu i zeznania świadków, że Kwiecień posiadał 35 sztuk broni palnej.
– Chwalił się. Mówił, że to, co ma spisane na kartce ma w swojej kolekcji. Oprócz tego dorzucił, że ma dwie skrzynki amunicji i osiem granatów, oraz że ma dwa kilogramy syntetyzowanego materiału wybuchowego pentryt, który zrobił na uczelni. Wspominał, że ma to wszystko dobrze schowane i może kiedyś się przyda. Myślę, że chodziło o schowek, którego do chwili obecnej nikt nie odnalazł – zeznawał świadek o Brunonie Kwietniu.
– Znam oskarżonego nie od dziś i wiem, że nie zbierał broni pozbawionej cech bojowych, a jeśli taką miał to dążył do tego, żeby ją udoskonalić, żeby działała. Mało tego, jeśli oskarżony proponuje mi jeden egzemplarz broni za 2 tys. zł albo 2,5 tys., to ta broń nie może być zdekowana – mówił świadek. – Od początku naszej znajomości podkreślał, że interesuje go tylko sprawna broń. Po co komu dwie skrzynki amunicji, jakby miał niesprawną broń? – odpowiadał na kolejne pytania świadek.
Świadek podtrzymał także swoje wcześniejsze zeznania, że Brunon Kwiecień mówił mu o zamachu dokonanym za pomocą pojazdu Skot wypełnionego saletrą amonową, wypytywał o siłę rażenia i pytał, czy byłby on zainteresowany w pomocy mu w takim przedsięwzięciu. Kiedy świadek odmówił, prosił o zachowanie tajemnicy, ale ich stosunki ochłodziły się.
– Brunon Kwiecień mówił wówczas dużo takich rzeczy mało prawdopodobnych, aż nie chciało się słuchać, m.in. szukał osoby, która by wsiadła do takiego samochodu wypełnionego materiałem wybuchowym typu skot; chodziło o człowieka, któremu nie zależy na życiu – mówił świadek. Jak przyznał, te wypowiedzi o skocie i podjechaniu na ul. Wiejską nie zrobiły na nim większego wrażenia, "bo to jest tak mało prawdopodobne, że wręcz niemożliwe".
– To jest ciężkie pytanie, czy oskarżony mówił o tym w sposób poważny czy to było tylko takie gdybanie. Trzeba było go nie aresztować, to by czas pokazał – stwierdził świadek. – No właśnie – dopowiedział Brunon Kwiecień z ławy oskarżonych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Płk. Kowalski: Nie da się ustalić, czy Brunon Kwiecień samodzielnie podjął decyzję o zamachu
Brunon Kwiecień odwołał zamach na Sejm. ABW: Nie mamy zastrzeżeń do naszej pracy