W Strasburgu na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego odbyła się debata kończąca prace specjalnej Komisji Śledczej, powołanej w zeszłym roku do zbadania tzw. afery Pegasusa. Jak informuje relacjonujący debatę portal wpolityce.pl, europosłowie opozycji przekonywali w Parlamencie Europejskim, że rząd polski wykorzystuje Pegasusa, by utrzymać się przy władzy.
Europoseł Dominik Tarczyński podkreślił, że Polska jest atakowana, bo jest państwem bezpiecznym.
Znana z licznych ataków na nasz kraj Róża Thun stwierdziła, że Polska, używając Pegasusa, używa „de facto broni cybernetycznej przeciwko własnym obywatelom” by zdobyć i utrzymać władzę.
Europosłanka zwróciła się też do komisarza Reyndersa, który w antypolskiej retoryce niewiele tylko ustępuje obecnym lokatorom Kremla, przypominając, że w tym roku w Polsce odbędą się wybory parlamentarne. Zaapelowała o wcielenie w życie „europejskiego laboratorium technologicznego do sprawdzenia, czy w urządzeniach elektronicznych polityków, dziennikarzy, prawników, sygnalistów nie ma programów służących do inwigilacji".
- Musimy być pewni, że podczas kampanii wyborczej w Polsce Pegasus, lub podobne programy, nie będą używane przeciwko oponentom politycznym – oświadczyła Róża (a może już Rose?) Thun.
Europoseł PiS Dominik Tarczyński wprost powiedział, iż myślał, że debata będzie dotyczyła „narzędzi deszyfrujących przez państwa członkowskie w UE, ale okazuje się, że kolejny raz jest to debata o Polsce”.
- Już w pierwszym wystąpieniu przewodniczący komisji ds. Pegasusa zaatakował Polskę, moją ojczyznę, i demokratycznie wybrany w Polsce rząd. Z dumą i obowiązkiem będę bronił mojej ojczyzny i demokratycznie wybranego rządu. Powiedział pan, panie komisarzu, że sprzedaż takich urządzeń deszyfrujących przez państwa członkowskie UE do państw trzecich jest skandalem – taka praktyka nie może mieć miejsca. I co się dzieje? Polecam państwu oprogramowanie „FinFisher”. Gdzie było produkowane i przez kogo? Przez Niemcy, po Monachium. Mój wniosek o misję do Niemiec, zostaje przez KE odrzucony. Natomiast misja wyjeżdża do Polski. Polska nie produkowała takiego oprogramowania, nie sprzedawała takiego oprogramowania do Maroka, co zrobiły Niemcy. Maroko podsłuchiwało prezydenta Francji, a nas się oskarża. Wiecie dlaczego? Bo mamy najniższe bezrobocie w UE, najwyższe PKB, a wy jesteście na minusie, najmniejszy wskaźnik, jeśli chodzi o przestępczość, bo nie przyjmujemy nielegalnych imigrantów. Jesteśmy najbezpieczniejsi, stąd ataki. Nie plujcie na Polskę, ale bądźcie jak Polska. Uczcie się od Polski – zaapelował europoseł Dominik Tarczyński.
Europoseł Beata Kempa podkreśliła, że działania komisji są wyłącznie polityczne.
- Komisja ds. Pegasusa nie może de facto nazywać się komisją śledczą, ponieważ musiała by mieć specjalne uprawnienia, jak dostęp do informacji niejawnych. Brak tego dostępu, możliwości zobaczenia dokumentów powoduje to, że wnioski mogą być bardzo mocno zniekształcone. Mam pełne przeświadczenie, że została ona utworzona w jednym celu – wzmocnienia ataków politycznych na Polskę i na Węgry. Tego nie ukrywali polscy koledzy z opozycji – wskazała europoseł Beata Kempa wskazując, że w kwestii bezpieczeństwa wewnętrznego UE nie ma dyrektyw traktatowych, a cel był wyłącznie polityczny.
Europoseł Łukasz Kohut w absurdalnym wystąpieniu oskarżał rząd o inwigilację i stosowanie sowieckich metod. Stanowisko tego europarlamentarzysty mało kogo już jednak dziwi. Kohut, wybrany na europosła w Polsce, odżegnuje się od lat od jakiegokolwiek związku z Polską, jej tradycją, kulturą, wiarą, a w PE przedstawia się jako "śląski głos w Parlamencie Europejskim".
- Kaczyński obiecywał w Polsce drugą Bawarię, tymczasem robi nam NRD-bis. Ten człowiek o mentalności Honeckera dał zielone światło swoim, by inwigilowali polskich patriotów – senatora Brejzę, prokurator Wrzosek, prezydenta Karnowskiego i wielu innych. Oni zostali potraktowani bronią do wali z Al-Kaidą. Dziś, ci sami hipokryci tej neobolszewickiej partii będą opowiadać bajki, że używają Pegasusa dla bezpieczeństwa. O jakim wy bezpieczeństwie mówicie, jak sami, przez pół roku nie potrafiliście znaleźć ruskiej rakiety, gdy wasz minister zaatakował polskich generałów. O czym wy mówicie? Tu jest Unia, tu jest Polska, a nie Staziland. Tu są zasady, nie zakrzyczycie prawdy. Podsłuchy są sednem sowieckiego ładu. Tam, na Kremlu, władza też myśli, że wolno jej wszystko. Macie się czego bać. Zostaniecie pogonieni i rozliczeni już na jesieni, bo Polska, to nie PiS – perorował w amoku, choć o dziwo - po polsku, Kohut.
Jego kuriozalne wystąpienie, formą zbliżone do występów pewnego niedoszłego malarza w bawarskich piwiarniach w latach 20. ubiegłego stulecia, spotkało się ze spokojną repliką europosłanki Beaty Mazurek.
- Komisja, zamiast skupiać się na zagrożeniach płynących z zewnątrz, narażających na niebezpieczeństwo kraje i urzędników UE, woli atakować te, które według niej są niedostatecznie praworządne, robiąc z nich chłopców do bicia. Warto podkreślić, że Pegasusa używa większość krajów UE, choć dla opinii publicznej rysuje się obraz, że czynią to tylko Polska i Węgry – że posługują się nim w sposób nielegalny, wykorzystując program do ograniczania swobód obywatelskich i walki z opozycją, co jest oczywistą bzdurą. W Polsce istnieją silne zabezpieczenia i w przeciwieństwie do niektórych państw, istnieje sądowa kontrola wszelkich podsłuchów zakładanych przez służby. Nie ma więc mowy o nadużyciach – wskazała Beata Mazurek.