Jak poinformował m. in. Salon24, nowe kierownictwo krakowskiego "Dziennika Polskiego" (oraz "Gazety Krakowskiej") rozstaje się z Janem Rokitą. Były polityk PO pisał felietony od lat w tych pismach. "Teraz kończę tę współpracę nie z własnej woli, ale za sprawą decyzji właścicieli krakowskich gazet", napisał Rokita w ostatnim, pożegnalnym felietonie.
"Policzyłem, że w sumie napisałem dla Państwa w ciągu tych lat 456 piątkowych felietonów, więc pewnie stali Czytelnicy znają mój punkt widzenia na świat i politykę lepiej niźli ktokolwiek inny", ogłosił Rokita w ostatnim, piątkowym tekście na łamach krakowskich gazet. Jego pożegnanie się z krakowskimi dziennikami nie dziwi. Dziwić się wręcz można, że pół roku po przejęciu Orlenu, w składzie którego znajduje się Polska Press, wydawca szeregu dzienników regionalnych, przez kierownictwo związane z nowym obozem rządowym.
Rokita, który o tym obozie, a przede wszystkim o jego liderze ma jak najgorsze zdanie (i dobrze wie dlaczego, gdyż przez lata wchodził w skład kierownictwa Platformy Obywatelskiej) w pożegnalnym felietonie zwrócił uwagę na "zdziczenie" obyczajów w polityce.
"W dzisiejszym polskim życiu publicznym martwią mnie najbardziej dwie rzeczy. Pierwsza - to jakiś zdumiewający upadek dobrych obyczajów, co (jak uczy historia) w życiu narodów zawsze zwiastuje marną przyszłość. Kiedy angażowałem się w politykę w latach 90. XX wieku, w kręgu takich ludzi, jak Bronisław Geremek czy Jerzy Turowicz, nie sądziłem, że jeszcze za mojego życia tak bardzo zmienią się obyczaje. I że minister edukacji, i to w dodatku kobieta, odnosić się będzie publicznie do stanowiska polskich biskupów knajackimi słowami: „To wycie o kasę” - pisze. W tym kontekście wymienił też aplauz wielu polityków dla hasła "j***ć PiS".
"Druga rzecz, która mnie martwi - to jakaś nasza dziwna zapiekłość w sabotowaniu i rozwalaniu instytucji państwa" - napisał Rokita odnosząc się do "tłumaczenia" Donalda Tuska z kontrasygnaty pod nominacją dla sędziego Krzysztofa Wesołowskiego na funkcję prezesa zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej SN. Dla rządu to "neosędzia", a Tusk tłumaczył się pomyłką jego zaufanego współpracownika, ministra Macieja Berka.
"To, co tu takie niezwykłe, to fakt, iż oczekiwanym i nagradzanym zachowaniem premiera jest paraliżowanie i niszczenie Sądu Najwyższego, tak by nie był w stanie wydawać wyroków, aż do czasu wyboru nowego prezydenta. Zaś rozsądna naprawa tego sądu, wymagająca politycznego kompromisu, traktowana jest jako zdrada i zbrodnia. Prawdę mówiąc, taki polityczny świat również nie mieści mi się w głowie, gdyż zaprzecza wszystkiemu, co uważam w polityce za słuszne i racjonalne" - kończy felieton Rokita.
Były polityk, a od lat - felietonista - nie czyni swoich czytelników sierotami. Felietony Jana Marii Rokity będą mogli oni teraz czytać w periodyku opinii "Wszystko Co Najważniejsze".
Źródło: salon24, dorzeczy.pl, Republika