Likwidacja podatku dochodowego, budowa silnej armii i przywrócenie kary śmierci - to kilka z postulatów walczącego o fotel prezydenta Janusz Korwin-Mikke. Dzisiaj polityk rozpoczął swoją kampanię pod hasłem „Dumna bogata Polska". Przywołał przykłady dyktatora Chile gen. Augusto Pinocheta i byłego przywódcy Chin Deng Xiaopinga.
Na inaugurację kampanii wyborczej kandydat partii KORWiN wybrał powiat kłobucki, bo to tutaj w ubiegłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego poparł go najwyższy odsetek wyborców. Startujący z woj. śląskiego Korwin-Mikke zdobył wówczas mandat eurodeputowanego. - Chcę żyć w kraju, z którego ludzie będą dumni (…) Nie dopuszczę do tego, aby obrażano Polaków gdziekolwiek za granicą. 15 czy 20 lat temu dla Rosjanina Polska to był Zachód, bogactwo, to była potęga. Po 20 latach demokracji oni się z nas śmieją – powiedział Korwin-Mikke.
Bogactwo pochodzi z pracy, nie z dotacji
Podczas swego półgodzinnego wystąpienia przekonywał, że Polska potrzebuje „powrotu do normalności”, wezwał Polaków, by wierzyli w siebie i bogacili się. - Kiedyś byliśmy jednym z największych normalnych państw, a potem to zepsuto – powiedział i przekonywał, że istnieją kraje, które są dumne i bogate. W tym kontekście przywołał przykłady uważanego za ojca niemieckiego „cudu gospodarczego” Ludwiga Erharda, politykę chilijskiego dyktatora gen. Augusto Pinocheta i b. przywódcy Chin Deng Xiaopinga. - Bogactwo pochodzi z pracy, a nie z dotacji. Państwo, którym ja będę kierował, będzie dbało o ludzi, którzy ciężko pracują, nie będzie ich karało podatkiem dochodowym – oświadczył. Obecnie rządzących określił mianem „bandytów”, którzy traktują obywateli jak małe dzieci, ingerując w ich życie. - Ludzie, traktowani jak małe dzieci, mają postawy roszczeniowe, a my chcemy, by byli traktowani jak normalni ludzie, którzy żyją za swoje pieniądze – wskazał.
Polacy zasługują na więcej
Poseł partii KORWiN i szef kampanii Przemysław Wipler podkreślił, że popierający Korwin-Mikkego chcą niższych podatków, więcej wolności, własności i sprawiedliwości. - Mamy poczucie, że jesteśmy pokoleniem siedzącym na walizkach, że jeżeli nie rozpoczniemy zmian, to po prostu wyjazd z Polski będzie racjonalnym rozwiązaniem, racjonalnym ruchem – mówił poseł. Wyraził nadzieję, że Korwin-Mikke rozpocznie rewolucję, na którą czekają polskie rodziny. - Rządzą nami kłamca, czyli Donald Tusk, lawirantka, czyli Ewa Kopacz i człowiek w buciorach i jego szogun, czyli wiadomo kto (…) Polacy zasługują na więcej – powiedział w swoim wystąpieniu inny współpracownik Korwin-Mikkego Konrad Berkowicz. Ocenił, że aby Polacy mogli być dumni, muszą osiągać „wielkie rzeczy”. „Nas stać na wielkie rzeczy, wystarczy, żeby nam nie przeszkadzano – dodał.
Podczas konwencji wystąpił też m.in. Adam Grzybowski, który walczy o prawo ojców do wychowania rodziców oraz Waldemar Deska, kandydat Partii Libertariańskiej na prezydenta, który zrezygnował ze startu i poparł Korwin-Mikkego. Deska skrytykował sędziów, którzy jego zdaniem często orzekają „nad konstytucją, nad moralnością, rozsądkiem, logiką i prawem”. Zapowiedział stworzenie wspólnie z Korwin-Mikkem „obywatelskiego sądu nad sędziami i urzędnikami” - specjalny instytut, nieskładający się z prawników. Sam Korwin-Mikke sprecyzował, że chodzi o „monitorowanie” pracy sądów. „Chcemy, żeby powstała fundacja czy stowarzyszenie, które będzie czysto komercyjnie pomagało ludziom skrzywdzonym przez sądy” – powiedział.
Od poniedziałku kandydat partii KORWiN rozpocznie spotkania z wyborcami. Wraz ze swoim sztabem będzie podróżował awionetką. Zaplanowano loty do ponad 40 miast, Korwin-Mikke zakończy swoją trasę po kraju 29 marca w Modlinie. Stamtąd poleci na spotkanie z Polakami w Dublinie.
Wybory prezydenckie odbędą się 10 maja; jeśli żaden z kandydatów nie uzyska ponad połowy ważnie oddanych głosów, 24 maja odbędzie się druga tura wyborów.
Czytaj więcej:
Nieślubne dzieci pogrążyły Korwin-Mikkego?
Ponad 200 tys. osób podpisało się pod kandydaturą Korwin-Mikkego
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Sąd pogrążył Bodnara: zatrzymanie posła Romanowskiego było nielegalne. Parlamentarzysta zażąda 200 tys. zł