Kazimierz Marcinkiewicz wciąż na celowniku komornika. Gdy ten dotarł do domu byłego premiera w asyście policji, niestety pocałowano klamkę. Według informacji „Faktu”, polityk miał się wymknąć nieco wcześniej przez ogródek.
„Mimo zasądzonych przez sąd alimentów dla byłej żony Isabel i ogromnego długu, Kazimierz Marcinkiewicz wciąż nie płaci. Ma na głowie prokuratora i komornika. Ten drugi pojawił się w czwartek pod domem, w którym mieszka były premier” – wskazuje „Fakt”.
„Kilku funkcjonariuszy, w towarzystwie asesor z kancelarii komornika Michała Oporskiego, weszło do klatki schodowej, w której mieszka Marcinkiewicz. Pukali i dzwonili, ale nikt im nie otwierał” – relacjonuje dziennik.
„Już podczas akcji mundurowi dostali informację, że były premier opuścił mieszkanie. Jak? Miał wymknąć się przez ogródek i sforsować żywopłot, a następnie przedostać się na teren sąsiadującego z osiedlem parku” – czytamy dalej.
„W takiej sytuacji komornik powinien wezwać ślusarza, który otworzy mieszkanie. Warunkiem jest to, że dłużnik jest w domu lub komornik podejrzewa, że tam jest” – tłumaczy rzecznik Krajowej Izby Komorniczej Monika Janus na pytanie „Faktu” o to, czy policja w takiej sytuacji może wyważyć drzwi.
Medialne doniesienia wskazują, że dług alimentacyjny Kazimierza Marcinkiewicza opiewa już na kwotę ponad 100 tys. złotych.