Katarski szejk: Zatrudnię dyrektorów polskich stadnin
– Przez lata marzyłem, żeby moja stadnina była jak Janów i Michałów – powiedział szejk Hamad Al Thani Al Rayyan, właściciel stajni koni arabskich w Katarze. Katarczyk zapowiada, że zatrudni zwolnionych prezesów polskich stadnin.
– Bylem bardzo zaskoczony zwolnieniem tych ludzi. Nie rozumiem, dlaczego usuwacie wszystkich najlepszych ekspertów, dzięki którym wszyscy przyjeżdżaliśmy do Polski. Przez lata marzyłem, żeby moja stadnina była jak Janów i Michałów. Teraz zatrudnię zwolnionych dyrektorów, a w przyszłym roku pobiję nawet polskie hodowle – mówi Hamad Al Thani Al Rayyan, szejk, właściciel stajni Al Shaquab w Katarze. Roszady w kierownictwie najsłynniejszych polskich stadnin koni krwi arabskiej odbiły się echem wśród hodowców tych zwierząt zagranicą.
Kontrowersje wokół zwolnień
Prezesów st w Michałowie oraz Janowie Podlaskim odwołała Agencja Nieruchomości Rolnych(ANR). Jak czytamy w oświadczeniu instytucji na temat przyczyn dymisji, w stadninie w Janowie Podlaskim miało dochodzić do niewłaściwej opieki nad zwierzętami. Brak nadzoru hodowlano-weterynaryjnego nad końmi arabskimi czystej krwi miał spowodować chorobę, leczenie, a potem eutanazję w październiku zeszłego roku klaczy Pianissima, wartej 3 miliony euro.
W wyniku decyzji ANR swoją pracę stracili Jerzy Białobok (dyrektor hodowli w Michałowie), dr Marek Trela (dyrektor hodowli w Janowie Podlaskim), Anna Stojanowska (główny inspektor ds. hodowli koni arabskich czystej krwi ANR) .
Cała trójka odpiera zarzuty. Podkreślają, że aby w hodowli koni osiągnąć sukces, trzeba czegoś więcej niż tylko wiedzy. Trela zapewnił, że jako prezes starał się unikać polityki. – Janów nigdy nie był specjalnie jakoś blisko polityki, bardzo się starałem przez te wszystkie lata, żeby nie angażować się w żadne polityczne historie – powiedział. – To nieporozumienie – dodał pytany o swoją dymisję. Trela oświadczył, że koń ten "nigdy nie był przedstawiony na licytacji, nigdy nie był wystawiony na aukcji i nigdy jego cena nie była negocjowana", dlatego nie da się oszacować jego rzeczywistej wartości. Potwierdził, że zarzut o "doprowadzenie do eutanazji" klaczy jest prawdziwy o tyle, że faktycznie to on przez telefon podjął decyzję o jej uśpieniu.
CZYTAJ WIĘCEJ
Kulisy odwołania dyrektorów stadnin. Protokół z kontroli CBA [DOKUMENTY]