Nagroda Kisiela już dawno straciła swój prestiż – oświadczył na antenie TV Republika publicysta "W Sieci" Michał Karnowski, komentując decyzję o przyznaniu jej prezesowi Trybunału Konstytucyjnego, prof. Andrzejowi Rzeplińskiemu.
Z kolei Andrzej Urbański przekonywał, że zamieszanie wokół Nagrody Kisiela trwa już od kilku lat. – To wszystko jest trochę śmieszne i niesmaczne. Proponuję, by zostawić Stefana Kisielewskiego w spokoju – mówił były prezes Telewizji Polskiej.
Goście Antoniego Trzmiela rozmawiali także o nagrodzie "Hiena Roku", którą w zeszłym tygodniu SDP przyznało Tomaszowi Lisowi. –Kreowano go na autorytet, nie tylko dziennikarski. Potem nastąpiła obsesja wobec tej części społeczeństwa, która wybierała inaczej i wszystko co złe, Lis sytuował na ul. Nowogrodzkiej w gabinecie prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Ta nagroda jest w mojej ocenie czymś bolesnym. To, co Tomasz Lis powiedział reporterowi TV Republika świadczy tylko o tym, że nie jest to do końca zrównoważony człowiek – podkreślił Urbański.
– SDP miało rację, przyznając Lisowi tę nagrodę. Do tej pory był najlepiej zarabiającym dziennikarzem w TVP. Nie można być redaktorem najbardziej wyrazistego tygodnika na rynku, a jednocześnie być moderatorem w dyskusji. To wszystko jest smutną historią o dziennikarzu, który stał się propagandzistą – ocenił z kolei Karnowski.
Drugi oddech rządu PiS
Były prezes TVP odniósł się też do marszy organizowanych przez Komitet Obrony Demokracji. – Stawiam dolary przeciwko orzechom, że kolejne demonstracje KOD będą coraz mniej liczniejsze. Zaczęli z takiego konika, że nie wiadomo, z jakimi hasłami będą protestować w styczniu – przekonywał Urbański.
Komentując zamieszanie wokół TK były prezes Telewizji Polskiej stwierdził, iż "rząd musi złapać drugi oddech" w tej sprawie. – Cała afera wokół Trybunału była próbą wykopania barykady. Jeżeli PiS-owi uda się tę sprawę wygrać, to będzie można wprowadzić zmiany, które nie śniły się nawet największym optymistom – podkreślił z kolei Karnowski.