"Zachowanie policjantów podczas zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w Pałacu Prezydenckim doprowadziło do płaczu panie tam pracujące. (...) Stało się to, po tym, jak wyprowadzając Kamińskiego uderzono nim o futrynę" - mówił na antenie Polsat News szef Gabinetu Prezydenta RP Marcin Mastalerek.
We wtorek policja zatrzymała polityków PiS, byłych szefów CBA Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, którzy przebywali wówczas w Pałacu Prezydenckim.
Mastalerek został zapytany, czy prawdą jest, że Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński zostali zatrzymani i skuci w kajdanki w jego gabinecie.
"Tak, to się wydarzyło w moim gabinecie. Ja byłem wtedy w Watykanie, służbowy wyjazd. Niestety nie było mnie w tym momencie, w ogóle nie było mnie w tym dniu w Pałacu. Przyjechałem dopiero wieczorem", powiedział minister.
Na pytanie, jak to zatrzymanie wyglądało z perspektywy urzędników Pałacu Prezydenckiego, Mastalerek odparł: "Z tego, co mi opowiadano to wyglądało to, jak taki wyraz frustracji nieudaną akcją z rana i tą nieudolnością polskiej policji. I to, co zrobiono w Pałacu Prezydenckim wyglądało - z perspektywy osób, które tam były - jako wyraz frustracji za nieudolność, za to, że policji nie udało się przed godziną 11.00 zatrzymać posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika".
W jego ocenie - zachowanie policjantów wobec Wąsika i Kamińskiego doprowadziło do płaczu panie pracujące w Pałacu. "Ta frustracja, która się wylała po nieudanej akcji z rana i zachowanie policjantów doprowadziło do tego, że panie się popłakały".
Dodał jednak również coś szokującego... Policja wyprowadzając Mariusza Kamińskiego „uderzyła nim o futrynę”.
Dopytywany, czy było to świadome zachowanie, czy przypadek, Mastalerek powiedział: "Mnie to opowiadano, i wiem o tym, dlatego że prezydent mówił o brutalnym zachowaniu. Jeżeli przychodzi się do Pałacu Prezydenckiego to (wymaga) minimum po prostu kultury i jakiegoś zachowania".
Ocenił zachowanie policjantów jako „skandaliczne”.
Mastalerek wyraził niezrozumienie, dlaczego „policja kulturalnie nie przyszła, przecież wiedzieli gdzie się (Kamiński i Wąsik) znajdują, i nie poprosiła szefowej Kancelarii Prezydenta żeby oni wyszli”.
"Dlaczego wprowadzono kilkunastu policjantów (do Pałacu), dlaczego siedmiu funkcjonariuszy w moim gabinecie zajmowało się dwoma parlamentarzystami? Dlaczego wychodząc uderzono Mariuszem Kamińskim o futrynę? Dlaczego kobiety popłakały się. Nie ma kultury po prostu jakiejś?" zastanawiał się minister.
Według niego, w sprawie Kamińskiego i Wąsika „mamy dziś do czynienia przede wszystkim z gwałtem na sprawiedliwości”.
Co dalej z SOP?
Mastalerek, pytany, czy prezydent ma nadal zaufanie do ochraniających go funkcjonariuszy SOP, odpowiedział twierdząco. Zaznaczył, że zna tych funkcjonariuszy i wie, jak odpowiedzialną i ciężką mają pracę.
"Jestem przekonany, że każdy z nich, z ochrony osobistej, zasłoniłby własnym ciałem prezydenta. Oczywiście, że prezydent nie zamierza zrezygnować (z ich ochrony)" podkreślił.
Mastalerek dodał, że SOP podlega pod MSWiA.
"I czym innym jest ochrona osobista, a czym innym ochrona Pałacu. I kierownictwo SOP wprowadziło policjantów i wydało rozkazy, polecenia służbowe funkcjonariuszom", zaznaczył.
"Jeszcze raz, jest 1000 proc. zaufania prezydenta dla funkcjonariuszy SOP", podkreślił prezydencki minister.