Prawdopodobnie ktoś przekazał Zbigniewowi S. sfotografowane akta z afery podsłuchowej i użył go oraz jego względnej popularności w internecie, żeby rozpowszechnić te dokumenty – stwierdził wiceszef Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Kamiński.
Kamiński mówił na antenie TVN 24, że Zbigniew S. to osoba dość barwna, specyficzna i dziwna. W jego ocenie, ktoś użył jego względnej popularności w internecie, żeby rozpowszechnić dokumenty. Jak dodał, trudno przesądzić, jaki był cel osoby, która doprowadziła do upublicznienia akt ze śledztwa.
Zdaniem Kamińskiego cała afera związana z opublikowaniem akt to temat zastępczy. – Istotą całej tej afery jest to, co jest na nagranych rozmowach i to, w jaki sposób prokuratura wyjaśnia tę sprawę – stwierdził.
Kamiński krytycznie odniósł się także do wczorajszego postępowania prokuratury. – Cały dzień pan S. brylował w mediach, wypowiadał się, zwoływał konferencje prasowe. Potem wieczorem pan prokurator generalny występuje w programie TVN24, gdzie jest pytany, dlaczego pan S. nie został zatrzymany. I nagle godzinę później dowiadujemy się, że pan S. został zatrzymany i postawiono mu zarzuty – mówił Kamiński. – Co w takim razie prokuratura robiła przez cały dzień? – pytał. – Widać nieporadność i brak powagi w jej zachowaniu – ocenił polityk.