Kamiński i Kaczmarek twierdzą, że ich działania były legalne i domagają się odtajnienia akt śledztwa. W obecnej chwili Sejm ma zdecydować w ciemno, bo posłowie nie będą mieli możliwości ocenić wagi zarzutów przed podjęciem decyzji o ewentualnym uchyleniu immunitetu obu parlamentarzystom PiS.
W roku 2010 wszczęto śledztwo w sprawie ujawnienia tajemnicy państwowej i służbowej w książce-wywiadzie z Kaczmarkiem. Stopniowo do śledztwa dołączano kolejne wątki działań CBA. Sprawy Weroniki Marczuk, Beaty Sawickiej i operację CBA dotyczącą willi Kwaśniewskich. Agenci CBA mieli nakłaniać rozpracowywane osoby do przestępstwa. Prokuratura nie przedstawiła jednak materiału dowodowego, tłumacząc to tym, że jest on ściśle tajny.Problem polaga na tym, że posłowie, którzy mają głosować nad uchyleniem immunitetu posłom PiS nie mogą zapoznać się z aktami sprawy, a co za tym idzie, nie będą wiedzili nad czym naprawdę głosują.
Zarzuty prokuratury mają dotyczyć również przedstawiania nierzetelnych informacji zawartych we wnioskach składanych do sądu i prokuratora generalnego z prośbą o zgodę na działania operacyjne, m. in. na zakładanie podsłuchów. Instytucje te miały być błędnie informowane co do zasadności użycia takich środków.
Byli funkcjonariusze nie chcieli odpowiadać na pytania dziennikarzy, jak sami mówią przed odtajnieniem akt mają związane ręce.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Kurski: jednego dnia Sutryk popiera Trzaskowskiego, drugiego przychodzi po niego CBA. To sprawka Tuska.