Prezydent Komorowski od jakiegoś czasu wyraźnie dąży do tego, żeby w Polsce rządzić przy pomocy przymusu, na co wskazują choćby zmiany odnoszące się do prawa do pokojowego demonstrowania poglądów. (...) System już ma świadomość, że w pewnym momencie być może trzeba się będzie bronić siłą, dlatego uważa, że warto mieć aparat siłowy po swojej stronie – powiedział Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS w rozmowie z portalem niezalezna.pl zapytany został o szanse na rozliczenie komunistycznego generała Czesława Kiszczaka, który został w poniedziałek przewieziony w eskorcie policji na przymusowe badania, które mają wyjaśnić czy jego stan zdrowia pozwala na postawienie go przed sądem.
"Sprawa Kiszczaka to jest kpina z wymiaru sprawiedliwości"
– Kiszczak powinien być sądzony już na początku lat 90. za wiele przestępstw, w tym za takie, za które groziła kara śmierci, chociaż jej wtedy nie stosowano – odpowiedział Kaczyński. – Były czyny, które w oczywisty sposób można było podciągnąć pod podżeganie do zabójstwa, a nawet o samo zabójstwo, czy sprawstwo kierownicze– dodał.
Jak mówił, w tej chwili jest oskarżony o mniejsze przestępstwo i byłoby dobrze, gdyby został za to skazany. – Ale to nie zmienia faktu, że ta sprawa to jest kpina z wymiaru sprawiedliwości. Ludzie odpowiedzialni za zbrodnie komunistyczne za swoje zbrodnie nie odpowiedzieli – podkreślił. – Jaruzelski, Kiszczak, nikt nie odpowiedział za Grudzień 1970 – skwitował.
"Tu potrzeba prawdziwych, nie symbolicznych kar"
Kaczyński tłumaczył, że dotychczas wymiar sprawiedliwości nie mógł ich dosięgnąć, a nawet jak wyroki zapadały, to były one symboliczne. – Tu potrzeba prawdziwych, nie symbolicznych kar – wskazał.
– Niestety po zmianie władzy wiele sił nie chciało karać zbrodniarzy i skutecznie to utrudniało. Powinna być specjalna ścieżka i surowe karanie zbrodniarzy komunistycznych tych, którzy w niebywały sposób krzywdzili ludzi. Wielu ludziom zależało na tym by tak się nie stało – przekonywał prezes PiS.
W rozmowie z Samuelem Pereirą były premier odniósł się także do zatrzymania dziennikarzy w siedzibie PKW i ich uniewinnia.
– Cała ta sprawa, jest bardzo niebezpiecznym sygnałem dla mediów i całej opinii publicznej – zauważaył. Prezes PiS powiedział, że do podobnych sytuacji dochodziło czasami w tzw. Polsce lokalnej, jest to jednak pierwszy taki przypadek jeśli chodzi o Polskę centralną.
– Dlatego trzeba to traktować bardzo poważnie. Mamy do czynienia z sytuacją, która zdecydowanie powinna nieść za sobą skutki polityczne, albo co najmniej dyscyplinarne wobec tych, którzy podjęli decyzję o zatrzymaniu dziennikarzy. Sam wyrok uniewinniający jest oczywisty i potwierdza, że w wymiarze sprawiedliwości są też ludzie, którzy orzekając kierują się prawem i rozsądkiem – przyznał Kaczyński.
Prezes PiS winą za działania policji obarczył urzędującego prezydenta. – W sensie politycznym, za całą sytuację odpowiada Bronisław Komorowski, którego kancelaria miała wpływ na działania policji w PKW – podkreślił. Jak mówił, nie sądzi, aby takie polecenia, takiego ciężaru były wydawane bez jego zgody, szczególnie, że wydawał je jego bezpośredni podwładny, szef kancelarii Jacek Michałowski.
– Oczywiste jest, że nie robił tego sam. Prezydent Komorowski od jakiegoś czasu wyraźnie dąży do tego, żeby w Polsce rządzić przy pomocy przymusu, na co wskazują choćby zmiany odnoszące się do prawa do pokojowego demonstrowania poglądów – przekonywał. – Wcześniej również Donald Tusk, przy każdym skandalu związanym z działaniami policji – udzielał im publicznie wsparcia. System już ma świadomość, że w pewnym momencie być może trzeba się będzie bronić siłą, dlatego uważa, że warto mieć aparat siłowy po swojej stronie – powiedział Kaczyński.