– Spraw, w związku z którymi były premier (Donald Tusk) może mieć problemy, jest kilka: afera Amber Gold, prywatyzacja CIECH-u i w końcu wszystko to, co działo się po 10 kwietnia 2010 r. – liczne zaniedbania, zaniechania, łamanie prawa wprost – mówi prezes PiS-u Jarosław Kaczyński w wywiadzie, który ukaże się w jutrzejszej „Gazecie Polskiej”.
GP: Czy Jacek Saryusz-Wolski jest rzeczywiście kandydatem, którego PiS mogłoby poprzeć?
Jarosław Kaczyński: To człowiek entuzjastycznie proeuropejski – my jesteśmy proeuropejskimi realistami. Jest wiceprzewodniczącym EPL (Europejska Partia Ludowa), w końcu należy do Platformy Obywatelskiej. Doskonale zna politykę brukselską od salonów po zakamarki kuchni, od lat zasiada w Parlamencie Europejskim, a wcześniej był przez lata szefem UKIE (Urząd Komitetu Integracji Europejskiej), w przeciwieństwie do Tuska ma również kompetencje językowe do sprawowania funkcji w Unii. Jest jednym z najlepszych znawców spraw związanych z funkcjonowaniem wspólnoty w Europie. Powiem zatem wprost – tak, pan Jacek Saryusz-Wolski to dobry kandydat na szefa Rady Europejskiej. Nie jest naszym kandydatem, ale uzyskałby nasze poparcie.
GP: W wywiadach w sposób dość enigmatyczny mówi Pan o możliwości postawienia Tuskowi zarzutów. O jakie sprawy dokładnie chodzi?
Jarosław Kaczyński: To kwestia istotna w Polsce, w Europie mniej ważna. Mówię o tym, że istnieje takie prawdopodobieństwo, bo przecież nie mam wiedzy, iż jakieś zarzuty będą mu postawione. Spraw, w związku z którymi były premier mo- że mieć problemy, jest kilka: afera Amber Gold, prywatyzacja CIECH-u i w końcu wszystko to, co działo się po 10 kwietnia 2010 r. – liczne zaniedbania, zaniechania, łamanie prawa wprost. Jeśli chodzi o dwie pierwsze afery, to trudno sądzić, że Donald Tusk o nich nie wiedział. Czyli miał obowiązek podjąć działania. Niepodjęcie tych działań jest przestępstwem urzędniczym.
GP:Na czym ma polegać reforma sądownictwa?
Jarosław Kaczyński: W tej chwili sądownictwo jest korporacją, która jest poza państwem. To nie jest trójpodział władzy, tylko wyprowadzenie tej władzy poza państwo. Reforma to powrót tej władzy do państwa, co wiąże się z wprowadzeniem zasady odpowiedzialności, która dotychczas w tym wypadku była żadna. Istniała tylko odpowiedzialność wewnątrzkorporacyjna, która jest fikcją. Chcemy też zlikwidować mechanizm uzależnienia sędziów. Dotąd twierdzono, że sędzia ma być niezależny, ale jego awanse zależały od szefów. Był więc establishment i byli zwykli sędziowie. […] Reforma nie spowoduje, że sądy działać będą świetnie, ale na pewno dużo lepiej niż dzisiaj.
Cały wywiad ukaże się w jutrzejszym wydaniu (8.03.2017) Gazety Polskiej.