"Niestety. Ja się spodziewam, że ten wyrok może być z tego wyższego pułapu", stwierdził dziś w Republice Michał Kacewicz z TV Biełsat, odnosząc się do procesu, jaki rozpoczął się dziś przeciwko Andrzejowi Poczobutowi. Przypomnijmy, polski działacz został oskarżony o "podżeganie do nienawiści" i "rehabilitację nazizmu", a także wzywanie do wprowadzenia sankcji. W październiku 2022 roku Poczobuta wpisano na białoruską "listę terrorystów". Poczobut miał być namawiany do skierowania do Łukaszenki prośby o ułaskawienie, jednak odmówił. Obecnie przebywa w areszcie w Grodnie.
Aresztowane wraz z Poczobutem zostały także Andżelika Borys, Irena Biernacka i Maria Tiszkowska z ZPB, a także Anna Paniszewa, działaczka mniejszości z Brześcia. Borys została w marcu 2022 roku wypuszczona z aresztu, lecz wciąż jest objęta sprawą karną, a jej status nie jest jasny – według niezależnych mediów może być objęta aresztem domowym.
Biernacka, Tiszkowska i Paniszewa zdołały w ubiegłym roku opuścić Białoruś dzięki staraniom polskich władz. Nie mają jednak możliwości powrotu do kraju, którego są obywatelkami.
Polski rząd w sprawie Andrzeja Poczobuta robi wszystko, co może zrobić, trzeba jednak pamiętać, że Białoruś to państwo marionetkowe, uzależnione od Rosji. Nikt nie zakłada, że panuje tam jakakolwiek sprawiedliwość, powiedział w rozmowie z PAP.pl sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski.
Do sprawy odnieśli się też polscy dylomaci. "Ministerstwo Spraw Zagranicznych z rozczarowaniem przyjmuje informację o rozpoczęciu procesu Andrzeja Poczobuta przed białoruskim sądem w dniu 16 stycznia br. Andrzej Poczobut przebywa w areszcie od marca 2021 r., a zarzuty formułowane wobec niego są nieprawdziwe i motywowane politycznie".
MSZ podkreśliło, że aresztowanie oraz proces Andrzeja Poczobuta stanowi "kolejny przejaw instrumentalnego wykorzystywania wymiaru sprawiedliwości wbrew wszelkim standardom demokratycznym oraz jeden z elementów antypolskiej kampanii prowadzonej przez władze Białorusi".
Sprawa nie umyka też uwadze polskim dziennikarzom.