Jezus umarł na Krzyżu za reżysera „Klątwy” Olivera Frljića. A my ...

To, co miałem napisać o rzekomej rewolucyjności „Klątwy” już napisałem. Nic w niej nowego, nic odkrywczego, zwykła żenada. Żenada, w której, aby ranić ludzi inaczej, niż aktorzy myślących wykorzystuje się krzyż. Znak miłości do każdego - pisze Tomasz Terlikowski.
Masturbowanie się krzyżem, ścinanie krzyża - to sceny, które mają rewolucjonizować teatr. Ale w rzeczywistości pokazują one głęboką kulturową, duchową zapaść aktorów i reżysera. I nie chodzi o to, że są oni niewierzący, ale że nie są w stania uszanować emocji, uczuć innych i znaku straszliwej męki. Męki, która dotknęła człowieka za to, że chciał służyć innym.
Pierwszym uczuciem w takiej sytuacji jest złość, rozgoryczenie, niechęć, chęć odegrania się, ukarania ich. A potem przychodzi głęboki smutek, współczucie dla ludzi, dla których krzyż jest tylko zabawką, nic nie znaczącym symbolem, a może symbolem, który dla nich oznacza tylko postrzeganą przez nich jako wroga organizację. A przecież na tym krzyżu, także za nich, umarł Bóg. Bóg, który ukochał ich, tak jak nas, do szaleństwa. Szaleństwa straszliwej śmierci, i poprzedzającej ją męki. Męki i śmierci, która dała nam życie, zbawienie.
I ten drugi moment zmienia perspektywę. Nie, nie chodzi o to, by odstępować od stosowania prawa, by nie organizować bojkotów konsumenckich sponsorów, ale o to, by na osoby zaangażowane w spektakl spojrzeć jak na ofiary. Ofiary satanicznego zwiedzenia, może głębokiego poranienia, może braku katechezy i formacji, a może nawet takie, które nigdy nie spotkały się z głoszeniem Miłości Chrystusa. Osoby, które są skrzywdzone już przez to samo, że nie spotkały Jezusa Chrystusa, nie dostrzegły w Jego krzyżu znaku swojego, osobistego zbawienia.
Ale to nie może być koniec. Chrześcijanin jest przecież posłany do osób zagubionych, pozbawionych nadziei, oddzielonych od Boga. Ma się z nimi spotkać i próbować ich ewangelizować. Opowiedzieć im o miłości Jezusa do nich, do Olivera Frljića, do aktorów, którzy na scenie masturbują się krzyżami, do pań, które przyznają się do aborcji, i do polityków, którzy bronią coś, czego obronić się nie da. On tak bardzo ich kocha, że oddał za nich swoje życie. Na krzyżu, który oni profanują. I oni, tak jak my, w każdej chwili mogą do Niego wrócić. Wystarczy jeden gest, jedno westchnienie. Bóg jest obok nich. Czeka…
A jeśli nie możemy tego zrobić, jeśli nie jesteśmy w stanie, to odmówmy za nich modlitwę. O odnalezienie drogi, o zrozumienie czym jest piękno, o odkrycie Bożej miłości. Różańce w dłoń, Koronka do Miłosierdzia Bożego może działać cuda. Cuda w sercach autorów przerażającej sztuki. Naszym, chrześcijańskim celem nie jest ich pokonanie przed sądem, ani poniżenie, ale nawrócenie. A w tej sprawie nie ma innej drogi niż modlitwa i post. I oddanie sprawy Bogu.
Tomasz P. Terlikowski
Polecamy Poranek Radia
Wiadomości

Domański musi przedstawić stan finansów państwa. Morawiecki pełen obaw, pyta czemu tyle tajemnic wokół finansów publicznych
PiS chce przyspieszenia posiedzenia Sejmu. Chce zajęcia się postulatami prezydenta Karola Nawrockiego
Najnowsze
