Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie analizuje otrzymaną w piątek kompleksową opinię biegłych różnych specjalności ws. katastrofy smoleńskiej – poinformował ppłk Janusz Wójcik z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Jej wnioski mogą być znane za 2-3 tygodnie.
- Prokurator musi ocenić, czy opinia jest pełna i jasna i czy może stanowić podstawę merytorycznej decyzji w śledztwie - powiedział ppłk Wójcik. Dodał, że obecnie trwa jej analiza. Na razie NPW nie informuje o ustaleniach opinii; według Wójcika będzie to możliwe za 2-3 tygodnie.
Według Radia Zet opinia to jeden z ostatnich dowodów, dzięki którym uda się skończyć śledztwo. "Oczekuję na wyznaczenie terminu na zapoznanie się z tą opinią, ponieważ jest to kluczowa opinia dla rozstrzygnięcia w sprawie; czynię starania, żeby odbyło się to jak najszybciej" – powiedział pełnomocnik części bliskich ofiar katastrofy (w tym Jarosława Kaczyńskiego) mec. Piotr Pszczółkowski. Dodał, że liczy na udostępnienie jej odpisu. Jak zaznaczył zapoznawanie się z opinią w prokuraturze może być utrudnione, ponieważ dokument ten jest zapewne obszerny, zawiera specjalistyczne materiały i wymaga wiele czasu.
Powołany latem 2011 r. ponad dwudziestoosobowy zespół biegłych miał się wypowiedzieć co do: odtworzenia i rekonstrukcji lotu Tu-154M, oceny sprawności technicznej i formalnej samolotu w trakcie lotu i w okresie go poprzedzającym, przygotowania do lotu, stanu wyszkolenia i przygotowania załogi, prawidłowości procesu szkolenia członków załogi, prawidłowości eksploatacji samolotu 10 kwietnia, prawidłowości pracy załogi w czasie lotu, prawidłowości zabezpieczenia meteorologicznego i nawigacyjnego lotu, prawidłowości przygotowania lotniska Smoleńsk-Północny i pracy służb zabezpieczenia lotów na tym lotnisku.
Prokuratura wystąpiła o tę opinię, gdy wpłynął do niej raport komisji badania wypadków lotnictwa państwowego pod kierownictwem ówczesnego szefa MSW Jerzego Millera. Prokuratura tłumaczyła, że musi powołać własnych biegłych - z listy biegłych sądowych oraz by były to inne osoby niż członkowie "komisji Millera", której zadaniem nie jest ustalanie odpowiedzialności karnej konkretnych osób, ale badanie przyczyn katastrofy.
Rozdzielenie ekspertów komisji badawczych od biegłych pracujących dla prokuratury to "nauczka" ze sprawy ppłk Marka Miłosza - pilota śmigłowca, który w 2003 r. awaryjnie lądował z premierem Leszkiem Millerem na pokładzie. Po trwającym kilka lat procesie pilot został uniewinniony, a sąd wytknął prokuraturze, że na biegłych powołała ekspertów komisji badania wypadków lotniczych.
WPO wszczęła śledztwo w dniu tragedii 10 kwietnia 2010 r. Jest ono prowadzone w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu TU-154 Sił Powietrznych RP, numer boczny 101, w tym prezydent RP Lech Kaczyński oraz członkowie załogi".
11 członków rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej oskarżyło w trybie prywatnym pięciu urzędników o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu z 10 kwietnia 2010 r. Według nieoficjalnych informacji mediów wśród oskarżonych jest Tomasz A. (b. szef kancelarii premiera w rządzie Donalda Tuska; dziś ambasador RP w Hiszpanii). Grozi im do trzech lat więzienia. Ten proces wytoczono po tym, gdy w listopadzie ub.r. prokuratura umorzyła śledztwo ws. organizacji lotów do Smoleńska przez cywilnych urzędników. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga oceniła, że choć były nieprawidłowości, to nie wystarczają one do postawienia zarzutów.