Nawet wrodzy Prawu i Sprawiedliwości oraz Jarosławowi Kaczyńskiemu internauci są zdania, że w trakcie dotychczasowego posiedzenia komisji ds. Pegasusa lider PiS "rozgrywa komisję jak chce". Już na samym początku Kaczyński wykazał brak przygotowania się do tego, jak podkreślała koalicyjna większość, najważniejszego przesłuchania.
Początek przesłuchania to kwestie formalne, w trakcie których świadkowie przyrzekają, że w danej sprawie będą mówić prawdę i to wszystko, co jest im wiadome w interesujących komisję tematach. "Zrozumiałem pouczenie, ale chcę zwrócić uwagę komisji na artykuł 11 e, który mówi o tym, że osoba przesłuchiwana nie może ujawnić tajemnic klauzulowanych tzn. tajne i ściśle tajne, jeżeli nie ma odpowiedniej zgody ze strony uprawnionej – w tym przypadku taką osobą jest premier. Czy taka zgoda została dostarczona komisji?", zapytał Jarosław Kaczyński.
Retoryczne, jak można sądzić pytanie takim wcale nie było. Spowodowało to kąśliwe uwagi internautów. "Komisja ds. Pegasusa ewidentnie zawaliła i niedopełniła swojego obowiązku.... zamiast złożyć stosowny wniosek do premiera Tuska o zwolnienie z tajemnicy PJK co do informacji tajnych i ściśle tajnych, woleli ukarać świadka... Hucpa #RozsmarowaneNaleśniki" – napisał rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek. "Oj, nie radzą sobie z #PJK amatorzy z komisji #Pegasus – beton antyPiS wyraźnie niezadowolony!" – ocenił inny polityk tej partii Paweł Jabłoński. Jego komentarz odnosił się do wpisy z konta "Osiem Gwiazd" o następującej treści: "Kaczyński was na tej komisji roz****ł jak dzieci. Co za wstyd".
W sieci odezwały się także osoby znane ze swojego bardzo krytycznego stosunku do PiS i lidera tego ugrupowania. "Pyskówka posła Ozdoby z posłem Zembaczyńskim przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Jarosław Kaczyński na spokojnie na to patrzy i się śmieje. Klasycznie, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Na teraz 1:0 dla prezesa PiS. Komisja się pogrąża i realizuje strategię PiS" – napisał Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz "Rzeczpospolitej". "Dochtór, prezes, premier, poseł, lider dobrej zmiany Kaczyński rozgrywa komisję jak chce" – oceniła zaś przesłuchanie Renata Grochal, dziennikarka "Newsweeka".
Wspomniany już wyżej poseł Zembaczyński (ten sam, który kilka miesięcy temu przyznał, ze jego program polityczny sprowadza się do "ośmiu gwiazdek") próbował zaatakować Kaczyńskiego. Zembaczyński zgłosił wniosek o to, "by odnotować w protokole odmowę złożenia ślubowania przez świadka, następnie sformułować wniosek do sądu o ukaranie świadka w związku z tą odmową oraz o zamknięcie dyskusji, przejście do głosowania tych wniosków, a następnie przesłuchania świadka".
Analogiczny wniosek złożył wcześniej kolejny reprezentant koalicji 13 grudnia Marcin Bosacki. "Jako komisja nie odebraliśmy w sposób właściwy przyrzeczenia od świadka. Popieram wniosek formalny, aby na podstawie art. 12 skierować wniosek do sądu o zastosowanie kary porządkowej wobec świadka Kaczyńskiego", powiedział Bosacki.
Przewodnicząca komisji posłanka Magdalena Sroka (w poprzednim sejmie znalazła się z łas... z listy Prawa i Sprawiedliwości) poddała pod głosowanie wniosek o ukaranie świadka Jarosława Kaczyńskiego, który odmówił złożenia przyrzeczenia. Głosowało 11 członków komisji. „Za” było sześć osób, pięć przeciw i nikt się nie wstrzymał. Przewodnicząca podsumowała, że wniosek do sądu zostanie złożony, a ten rozstrzygnie spór.
Z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński zgłosił wniosek o wyłącznie z posiedzenia komisji "członka Zembaczyńskiego" - przedstawiając szczegółową argumentację.
"Składam wniosek o wyłączenie członka Zembaczyńskiego, członka komisji. Z tego względu, że wielokrotnie, nie tylko w tych wypadkach, o których pan mówił, dawał wyraz skrajnej niechęci przy tym bardzo często kłamał, np. kiedyś cytuję stwierdził „ten mały tchórz", rzeczywiście jestem małego wzrostu, to prawda, nie uczestniczy w posiedzeniach Sejmu w czasie COVID-u. Otóż ja uczestniczyłem we wszystkich posiedzeniach Sejmu w słabej maseczce, natomiast widziałem tam pana członka Zembaczyńskiego w masce, która przypominała maskę gazową, więc jeśli chodzi o poziom lęku, a przy tym ja byłem po 70-tce, a o ile mi wiadomo, to członek komisji jest nieporównanie młodszy niż ja. Krótko mówiąc, poziom lęku był na pewno nieporównanie większy u pana niż u mnie. To pozwala sądzić, że pan ma jakiś uraz głęboki i w związku z tym nie może być obiektywny", mówił o Zembaczyńskim prezes PiS.
Kaczyński przypomniał też Zembaczyńskiemu, że "ma na samochodzie osiem gwiazdek - to po pierwsze oznacza niebywałe wręcz deficyty kulturowe".
"Ja jestem znany z tego, że ludzi o takim deficycie kulturowym bardzo nie lubię i vice versa, pan członek pewnie też mnie nie lubi. Sądzę, że udział w tym przesłuchaniu byłby radykalnym złamaniem prawa. Nawet jeśli komisja przegłosuje inaczej, jednak będziemy mieli do czynienia z tego rodzaju faktem", podkreślił prezes PiS.
Ostatecznie wniosek o wykluczenie Zembaczyńskiego z obrad przepadł. Poparło go 5 członków, 5 było przeciw. Rozstrzygający głos miała Magdalena Sroka, która nie poparła wniosku. Wykluczono natomiast z posiedzenia... posłów PiS Ozdobę i Goska. Ten pierwszy dosadnie skomentował to na Twitterze: "Nieznajomość prawa w komisji jest przerażająca. Wniosek o wyłączenie mnie był już wcześniej szeptany. Wiedzą, że przegrywają narrację, dlatego odwracają uwagę".
Stronnicze, a często wręcz sprzeczne z cywilizowanymi normami pracy komisji śledczych postępowanie reprezentantów koalicji 13 grudnia w najmniejszej mierze nie wytrąciło z równowagi Jarosława Kaczyńskiego. W swojej wypowiedzi stwierdził on m. in.: "Cała sprawa Pegasusa jest przedsięwzięciem politycznym. (...) To jest stworzenie swego rodzaju antyrzeczywistości, rzeczywistości urojonej, która odnosiła się do tezy generalnej, że w Polsce jest dyktatura. Dyktatura w sytuacji, kiedy opozycja i to opozycja określająca samą siebie jako totalną, działa bez najmniejszych ograniczeń i często bardzo agresywnie, opozycja sprawuje władzę w wielu samorządach, a w Polsce samorządy mają bardzo daleko idące uprawnienia, bodajże największe w Europie, czyli sprawuje w ogóle część władzy w ramach tej dyktatury, będąc jednocześnie totalną opozycją, gdzie większość mediów jest zdecydowanie przeciw władzy i przy tym jest bardzo, ale to bardzo agresywna, kiedy dochodzi za zgodą władz i bez żadnego przeciwdziałania do bardzo wielu często agresywnych demonstracji, kiedy jednoczy i to jest tolerowane, kiedy obywatele nie mają np. w internecie żadnych ograniczeń jeżeli chodzi o atakowanie, w tym także brutalne atakowanie, niegrzeczne, skrajnie niegrzeczne, grubiańskie po prostu ludzi władzy, w takim kraju mamy do czynienia z dyktaturą. Są ludzie, którzy pod wpływem mediów i pod wpływem powstania tego zjawiska, które w psychologii jest nazywane dysonansem poznawczym, nie są w stanie po prostu dokonać pewnej analizy. To są na ogół ludzie mający kłopoty z rozeznaniem rzeczywistości, którzy tego rodzaju przekaz przyjmują i sprawa Pegasusa jest właśnie częścią tego przekazu", powiedział Jarosław Kaczyński, przedstawiając następnie listę dziennikarzy inwigilowanych "przez władzę [PO-PSL - przyp. red.] w latach poprzednich. Zdenerwowana najwyraźniej Sroka, przerwała Kaczyńskiemu i wyłączyła mu mikrofon. Przewodnicząca zarzuciła świadkowi, że jego oświadczenia "wykracza poza tematykę działania komisji", wyraziła także wątpliwości co do jawności informacji, choć była ona wielokrotnie publikowana w mediach.
"Pani wybaczy, to po prostu pokazanie kiedy rzeczywiście były elementy łamania demokracji", odparł spokojnie na tyradę Sroki Jarosław Kaczyński.
Powracając do wygłaszania oświadczenia, prezes PiS wskazał, że "to, co się tutaj w tej chwili dzieje, jak i zresztą na innych komisjach jest tylko przedstawieniem".
"Przedstawieniem, które rządząca obecnie koalicja próbuje zaprezentować społeczeństwu, żeby po pierwsze odwrócić uwagę od swoich działań, niezwykle drastycznego łamania prawa, łamania konstytucji i działań, które po części są przynajmniej realizacją dyspozycji art. 127 KK, czyli zmiana ustroju siłą. Bo siła jest używana i to jest przestępstwo bardzo ciężkie, zbrodnia zagrożona karą dożywotniego więzienia i z drugiej strony nie chcę też pokazać, przynajmniej chcę odwrócić uwagę od tego, że podczas kampanii wyborczej złożyła bardzo wiele obietnic, których po prostu nie wykonuje", ocenił Kaczyński.
Prezes PiS wskazał, że przesłuchanie go bez zwolnienia z tajemnicy "nie ma sensu", a jego wiedza "nie przekracza wiedzy medialnej".
"Państwo musi mieć urządzenia typu Pegasus. Poprzednia władza miała takie urządzenie, które mogło działać w sposób o wiele bardziej groźny dla obywateli. Cała sprawa [narracja opozycji do PiS] jest jednym wielkim nadużyciem, jest możliwość sformułowania domniemania, że mamy do czynienia z oddziaływaniem tego, o czym ostatnio wspomniał prezydent RP, potężnego lobby rosyjskiego. Dodam do tego potężne lobby niemieckie, które działa w Polsce. To lobby działa, by polskie państwo osłabiać", dodał lider obozu patriotycznego.