W Monitorze Polskim opublikowano postanowienia Marszałka Sejmu RP o wygaśnięciu mandatów 25 posłów, którzy dostali się do Parlamentu Europejskiego. Wśród wymienionych nie ma, choć wcześniej Hołownia zobowiązał ich pisemnie do złożenia oświadczenia o rezygnacji z mandatów poselskich w związku z wyborem do PE, dwóch posłów Prawa i Sprawiedliwości: Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. Dodajmy, że od grudnia ubiegłego roku Hołownia nie uznawał zarówno Kamińskiego jak i Wasika za posłów. By "uprawomocnić" ten fakt zadecydował o obsadzeniu miejsca w Sejmie "po Kamińskim". Co ciekawe nie podjął takiej decyzji w przypadku Wąsika, choć cały czas utrzymywał, że i on "posłem już nie jest". Sam chyba jednak w te kulawe tłumaczenia nie wierzył, bo na obsadzenie mandatu po nie-pośle Wąsiku zdecydował się dopiero wyborze tego ostatniego do europarlamentu. Jeszcze wcześniej Hołownia westchnął z ulgą: "„dziś, kiedy Maciej Wąsik objął mandat do PE, widzę szansę na wyjście z tego kryzysu”.
Rzeczniczka marszałka Sejmu Katarzyna Karpa-Świderek poinformowała PAP, że korespondencja do osób, które mają zastąpić dotychczasowych 25 posłów została już wysłana. Co najciekawsze w tej całej historii to, to, że z list komitetu wyborczego PiS do PE dostali się także Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński. Obaj politycy potwierdzali, że nadal są posłami, ale – jak pamiętamy - marszałek Sejmu Szymon Hołownia w grudniu ub. roku wydał postanowienia o stwierdzeniu wygaśnięcia ich mandatów. Stało się po tym, jak 20 grudnia 2023 r. zapadł prawomocny wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, który skazał Kamińskiego i Wąsika na dwa lata pozbawienia wolności za przekroczenie uprawnień w tzw. aferze gruntowej z 2007 r.
Oczywiście i Kamiński i Wąsik odwołali się od postanowień marszałka o wygaśnięciu ich mandatów. Ponieważ sprawę Kamińskiego rozpatrzyła wtórnie Izba Pracy Sądu Najwyższego, która nie uwzględniła jego odwołania, mandat po nim „objęła” Monika Pawłowska. Wcześniej jednak 5 stycznia Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN rozpatrzyła tę sprawę zupełnie inaczej, uchylając postanowienie marszałka Hołowni o wygaszeniu mandatu Mariusza Kamińskiego. Dzień wcześniej podobnie postąpiła w przypadku sprawy Macieja Wąsika. W obu przypadkach sędziowie SN potwierdzili, że byli szefowie CBA zostali ułaskawieni przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Ale co najbardziej ciekawe, mandat po Wąsiku pozostał nieobjęty. Na skutek sporu kompetencyjnego wewnątrz SN, Izba Pracy nie mogła zająć się odwołaniem polityka o wygaśnięciu jego mandatu, a marszałek Hołownia powstrzymywał się z publikacją postanowienia w tej sprawie. Tak się powstrzymywał, że nikt nie mógł objąć mandatu po Wąsiku, aż nadszedł czas i proszę, Maciej Wasik został wybrany na europarlamentarzystę i rotacyjny marszałek Hołownia wysyła mu pismo, o którym sam zainteresowany pisze na platformie X: "Właśnie otrzymałem pismo od Szymona Hołowni, w którym informuje mnie, że w związku z wyborem do Parlamentu Europejskiego muszę w ciągu 14 dni od ogłoszenia PKW wyników wyborów złożyć oświadczenie o rezygnacji z mandatu posła na Sejm. Zachowam. Sam na siebie dostarcza dowody".
Właśnie otrzymałem pismo od @szymon_holownia, w którym informuje mnie, że w związku z wyborem do Parlamentu Europejskiego muszę w ciągu 14 dni od ogłoszenia PKW wyników wyborów złożyć oswiadczenie o rezygnacji z mandatu posła na Sejm.
— Maciej Wąsik 🇵🇱 (@WasikMaciej) June 14, 2024
Zachowam. Sam na siebie dostarcza dowody.
Marszałek Hołownia powinien publicznie przyznać, że wprowadzał w błąd opinię publiczną (a także, zważywszy na swoje kuriozalne tłumaczenia - nawet samego siebie) nie uznając mandatu poselskiego tak pana Wąsika, jak i Pana Kamińskiego. Cała ta hucpa, miała pokazać dwóch posłów PiS w jak najgorszym świetle opinii publicznej. Nie udało się to jednak i marszałkowska próba legła w gruzach. Architektem swojej klęski jest sam Hołownia, który po wyborach 9 czerwca, kuriozalnie stwierdził „dziś, kiedy Maciej Wąsik objął mandat do PE, widzi szansę na wyjście z tego kryzysu”.