Roman Giertych, postać dobrze znana w polskiej polityce, wraca na scenę w nowej roli – tym razem jako lider tajemniczej i kontrowersyjnej inicjatywy "#SiećNaWybory."
To, co zaczęło się jako niewinny projekt, mający na celu zrzeszenie sympatyków Platformy Obywatelskiej, szybko przerodziło się w coś znacznie bardziej niepokojącego. Dziś Giertych i jego zwolennicy są oskarżani o budowanie internetowej machiny hejtu, której celem jest nie tylko promowanie jego politycznej kariery, ale również niszczenie reputacji oponentów.
Od momentu triumfalnego powrotu Giertycha do polskiej polityki w 2023 roku, jego sieć działa z niemal wojskową precyzją. W tajnych grupach internetowych, liczących tysiące członków, koordynatorzy codziennie narzucają nowe hashtagi i kierunki ataków. Cele są różne – od polityków prawicy po dziennikarzy, którzy krytykują Giertycha.
W wyniku małej prowokacji przeprowadzonej przeze mnie i kilku moich współpracowników udało nam się dostać do środka tej organizacji, dzięki czemu mamy teraz pełen obraz jej działalności - ujawnia na stronach Tygodnika Solidarność Profesor Pingwin. - A jest to obraz przerażający. Sieć Na Wybory na przestrzeni lat wyewoluowała w coś na kształt internetowej sekty czy MLM (ang. multi-level marketing). Uczestnicy sieci Giertycha liczeni teraz w tysiące osób są zrzeszeni w dziesiątkach grupowych czatów, od kilkudziesięciu do kilkuset osób każdy, które mają nad sobą zarząd specjalnych koordynatorów – osób bezwarunkowo oddanych Giertychowi (jak byli działacze LPR – w tym gronie znalazła się nawet była wiceminister z rządu PiS – LPR – Samoobrona!), albo największych kont spośród tak zwanych Silnych Razem, czyli najbardziej fanatycznych zwolenników Koalicji Obywatelskiej. Posiadają oni także oddzielny czat „administracyjny”, na którym konsultują strategię działania oraz ustalają trendy, które będą promowane w kolejnych dniach.
Co szokuje najbardziej, to fakt, że do tej "sekty" należą nie tylko anonimowi internauci, ale także aktywni politycy oraz członkowie rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Presja na aktywność jest ogromna – nieaktywni są wykluczani, a wszyscy działają za darmo, napędzani strachem przed wykluczeniem.
Z jednej strony można się śmiać z Romana Giertycha - kontynuuje Profesor Pingwin – poważny niegdyś polityk i adwokat zgromadził wokół siebie coś na kształt politycznej sekty i walczy w internecie na hasztagi. Nie wolno nam jednak tego lekceważyć – w świecie, w którym z roku na rok media społecznościowe odgrywają coraz większą rolę w kształtowaniu bieżącej polityki, człowiek z takim zapleczem ma w rękach potężną broń do manipulowania opinią publiczną czy zaszczuwania niewygodnych dla siebie osób.
Giertych zbudował coś, co na pierwszy rzut oka wygląda jak niewinny ruch sympatyków. W rzeczywistości jest to potężne narzędzie wpływu, które coraz bardziej kształtuje polską debatę publiczną, przekształcając ją w arenę bezpardonowych ataków. Jaką przyszłość zgotuje nam ten nowy wymiar polityki internetowej?
Rozpędzony pociąg Giertycha może budzić niepokój społeczny, ale droga nienawiści prędzej czy później prowadzi do tego samego miejsca, które francuski język określa subtelnie Cul-de-sac.
Źródło: Republika/Tygodnik Solidarność