– Chcę Polski, w której za kilka czy kilkanaście miesięcy bezpartyjny prezydent powierza misję tworzenia rządu Rafałowi Trzaskowskiemu czy Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi- deklaruje w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Szymon Hołownia.
Tym „bezpartyjnym prezydentem” miałby być zapewne on sam, na co wskazuje nie tylko wywiad dla „GW”, w którym Hołownia rozpływa się nad sukcesem swojego ruchu poparcia, jak i część scenariuszy rozpatrywanych w sondażu przygotowanego na zlecenie jego sztabu, o czym pisaliśmy tutaj: (LINK), gdzie niezależny kandydat nie tylko wskakuje do II tury po plecach prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, ale i wygrywa z prezydentem Dudą prawie dwukrotną przewagą
– Byłem porównywany i z Olechowskim, i z Kukizem, i z Zełenskim, i z Czaputovą, co mi akurat pochlebiało. Będę szedł swoją drogą, bo dobrze nas prowadzi- stwierdził dziennikarz.
– W ciągu trzech miesięcy, pomimo epidemii, zaangażowało się w nasz ruch na stałe 10 tys. aktywistów, zebraliśmy prawie 5 mln zł z prawie 100 tys. obywatelskich wpłat. Nigdy w Polsce nie zebrał tyle od ludzi żaden kandydat na prezydenta. W kilka tygodni zrobiliśmy rzecz, której nie dokonała dotąd żadna partia, również te z opozycji: zespół kilkudziesięciu ekspertów, który nie tylko nie pozostawił bez odpowiedzi 10 tys. maili z prośbą o pomoc, ale wypracował pokoleniowe rozwiązania dla Polski- wskazuje Szymon Hołownia. Kandydat wskazywał na potrzebę ponadpartyjnego prezydenta, który mógłby powierzyć misję formowania rządu przedstawicielowi jednej z dużych partii.
– Polskie partie są mentalnie i organizacyjnie "stare". Pasione na budżetowych dotacjach odklejają się od realu, myślą kategoriami z lat 80. i 90. XX wieku. Walki frakcji, dyscyplinowanie przez egzekutywę, mentalność Kalego. Wybór kolejnego partyjnego prezydenta, ktokolwiek by nim był, nie będzie zmianą, a powrotem do przeszłości- przekonuje publicysta, zaraz potem pokazując tę „bezpartyjność”:
– Chcę Polski, w której za kilka czy kilkanaście miesięcy bezpartyjny prezydent powierza misję tworzenia rządu Rafałowi Trzaskowskiemu czy Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi- stwierdza Hołownia.
– Chcę iść do urny wyborczej nie z zemstą, ale z nadzieją. Dlatego nie patrzymy na to, komu podebrać elektorat, ale organicznie budujemy własny. Konsekwentnie uwalniamy energię obywatelską. Pokazujemy, że oprócz buldożera na PiS mamy ekipę budowlaną, która wie, jak zrobić Polskę na pokolenia- przekonuje. To bardzo ciekawe, gdyż ta „ekipa budowlana”, na czele z jej „majstrem”, rzadko kiedy proponuje jakiś konkretny program, poza okrągłymi słówkami czy płaczem nad Konstytucją…