Mniej idyllicznej wizji, wychwalania Wiktora Orbana, więcej realnej polityki – w ten sposób o stosunkach polsko-węgierskich mówił na antenie TV Republika politolog Dominik Héjj.
23 marca obchodzony jest Dzień Przyjaźni Polsko-Węgierskiej. Święto to zostało ustanowione 12 marca 2007 przez węgierski parlament. Analogiczną uchwałę cztery dni później podjął przez aklamację Sejm RP. W miniony weekend prezydent Andrzej Duda przebywał w Budapeszcie, gdzie wziął udział w inauguracji tego święta. O tym, jak wyglądają i jak powinny wyglądać stosunki między naszymi państwami mówił w rozmowie z Antonim Trzmielem politolog Dominik Héjj.
Politolog wskazywał, że przyjaźń polsko-węgierska jest zdecydowanie bardziej widoczna w sferze symbolicznej, aniżeli w realnych działaniach politycznych. – Te relacje powinny zostać zniesione do realizmu – ocenił. Jak tłumaczył, nie powinny się one opierać jedynie na pewnej wizji, idyllicznego wychwalania węgierskiego premiera Wiktora Orbana.
Héjj przypomniał, że kiedy Orban wraz z końcem lutego wygłaszał swoje coroczne przemówienie, nie wspomniał o Grupie Wyszehradzkiej. Mówił natomiast o Rosji, Turcji i Niemczech. – On nie mówi o Grupie Wyszehradzkiej, ale o trzech europejskich stolicach. (...) To pokazuje, że współpraca nie będzie taka prosta – ocenił gość TV Republika, który wskazywał, że gdyby węgierski premier stanął przed wyborem solidarności z Polską, a współpracą z innymi stolicami na rzecz interesu swojego kraju, wybór nie byłby na korzyść Polski. – Należy podchodzić do tego z dużą dozą ostrożności – stwierdził. – Tu potrzebne jest Realpolitik – przekonywał.
Politolog wyraził nadzieję, że właśnie w tym roku dojdzie do wizyty Wiktora Orbana w Polsce, podczas której zostaną wyartykułowane wspólne interesy między krajami. – Bo budowa dróg to nie jest interes strategiczny – zakończył.