Policję zawiadomił kierowca ciężarówki przewożącej jablka, zaniepokojony odgłosami dochodzącymi z naczepy. Okazalo sie, że jest tam dwóch Afgańczyków, którzy ukryci w tirze nielegalnie przedostali się do Polski.
Pierwszą zaalarmowaną służbą była Policja, z którą 20 stycznia skontaktował się serbski kierowca ciężarówki, wiozący transport jabłek z Serbii. Podczas wjazdu na parking w Ździarach (pow. niżański), mężczyzna usłyszał dochodzące z naczepy niepokojące dźwięki. Początkowo myślał, że to kwestia uszkodzonej opony, jednak szybko zdał sobie sprawę, że w naczepie przewozi dwóch pasażerów na gapę.
Na miejsce niezwłocznie wezwano patrol Straży Granicznej, który ustalił, że obaj mężczyźni mają po 19 lat i są obywatelami Afganistanu. Na teren państw Unii Europejskiej dostali się nielegalnie w naczepie tira. Imigranci przyznali, że swoją czterodniową podróż rozpoczęli w Serbii. Następnie trasa wiodła przez Węgry i Słowację do Polski. Przez całą podróż nie opuszczali naczepy. Żywili się tylko jabłkami. Byli wyziębieni i głodni. Po zatrzymaniu zostali przebadani przez lekarza, który nie stwierdził uszczerbku na zdrowiu.
Pytani o cel swojej podróży początkowo mówili, że były to Niemcy albo Francja, a następnie stwierdzili, że chcieli dotrzeć do Polski. Już w Serbii za przerzut do Europy Zachodniej każdy z nich zapłacił organizatorom po 3 tys. euro.
Cudzoziemcom postawiono zarzut nielegalnego przekroczenia granicy. Obaj przyznali sie do winy i dobrowolnie poddali się karze 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres próby 2 lat. Decyzją Sądu Rejonowego w Rzeszowie mężczyźni zostali umieszczeni na 3 miesiące w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Białymstoku.