Guzy: Polska stała się królikiem doświadczalnym dla „elit europejskich”
— Kwestia relokacji uchodźców od dawna jest jedną ze spornych kwestii, poruszanych na debatach w europarlamencie. Nasz rząd nie zgadza się z tzw. elitami brukselskimi, co budzi ich zdecydowane niezadowolenie — mówił ekspert ds. międzynarodowych na antenie Telewizji Republika. Jarosław Guzy był gościem Adriana Stankowskiego w „Republice po południu”.
Parament Europejski opowiedział się w czwartek za rozpoczęciem rozmów z krajami członkowskimi w sprawie reformy systemu azylowego w Unii Europejskiej. Jeśli zmiany w przepisach zostaną przyjęte, osoby, które ubiegają się o azyl będą przekazywane do różnych krajów Unii.
„Ponieważ Parlament Europejski jest gotowy do rozpoczęcia negocjacji, wzywam Radę Unii Europejskiej do jak najszybszego przyjęcia wspólnego stanowiska, co umożliwi rozpoczęcie negocjacji trójstronnych i jak najszybsze wprowadzenie w życie dobrze funkcjonującego, nowego, prawdziwie europejskiego systemu azylowego” — powiedziała w czwartek europosłanka Cecilia Wikstroem (ALDE), odpowiedzialna za prace nad reformą systemu azylowego.
Propozycję szwedzkiej polityk poparło czterech posłów Platformy Obywatelskiej.
— Dla tych czterech eurodeputowanych ideologia jest ważniejsza niż interes własnego kraju — zaznaczył Guzy w rozmowie z Adrianem Stankowskim.
— Skoro KE nie mogła zrobić nic z mechanizmem decyzyjnym, propozycja wyszła od Parlamentu Europejskiego — konkretnie od bardzo lewicowej, liberalnej europosłanki. Mowa o praktycznie nowym prawie azylowym, które wiele może zmienić w każdym kraju europejskim. Liczba osób, które chciałyby się przesiedlić w bezpieczne kraje, za które uchodzi większość krajów europejskich, szła by w miliony — mówił ekspert ds. międzynarodowych.
— Chodzi również o to, aby azylanci nie kumulowali się w dwóch, trzech czy czterech krajach, a byli proporcjonalnie rozdzielani do poszczególnych państw wspólnotowych Unii Europejskiej. Motyw ideologiczny jest zatem bardzo przewidywalny — stwierdził gość Telewizji Republika.
— W Unii Europejskiej, po fali wzmożenia uchodźców w 2015 roku wzrosła mniejszość muzułmańska — szczególnie jeśli mówimy o Francji i Niemcach, gdzie w tych krajach mamy do czynienia z największą mniejszością muzułmańską. Dlaczego mamy brać zły przykład z tych krajów? Przecież w solidarności europejskiej i równomierności nie chodzi o przekładanie swoich problemów na kraje, które problemów tych nie mają. W/w kraje same sobie zapracowały na swoją sytuację i nie musimy popełniać ich błędów — kontynuował Guzy.
— W całej Europie dochodzi do konfliktów wartości i norm. W tym przypadku, kraje, które będą broniły się przed masową i przymusową relokacją azylantów, będą miały bardzo dużo argumentów popierających ich stanowisko. Głównym z nich jest bezpieczeństwo państwa — nikt nie może nas zmusić do wpuszczenia obywateli, którzy po pierwsze są traktowani jako niebezpieczni, a po drugie nie chcą tu przyjeżdżać. Wiemy, że Polska nie jest głównym celem ekonomicznych emigrantów, ponieważ nie mamy takich warunków socjalnych jak choćby Niemcy. Ci ludzie wyjadą do Berlina pierwszym możliwym transportem — mówił Jarosław Guzy.