Strumień uchodźców bez żadnych przeszkód dociera do granic lądowych Unii Europejskiej. Spora ich część to imigranci, którzy wylądowali najpierw w Grecji - mówił w TV Republika Jarosław Guzy.
Zdaniem eksperta ds. międzynarodowych, ws. kryzysu migracyjnego nie ma w Europie żadnej solidarności. - Dwa wymarzone kraje docelowe, o których mówią sami imigranci, to Niemcy i Szwecja. Warto pamiętać, że kraje tzw. tranzytowe, to nieduże państwa, które cierpią na słabość instytucji państwowych - stwierdził.
Guzy powiedział, że większość uchodźców wcale nie chce zostać w Polsce. - Szansa na to, że zostaną tutaj i stworzą jakąś masę krytyczną jest nieduża chyba, że będzie się ich upychać na siłę. Nikt nie ma prawa decydować o strukturze etnicznej danego kraju, a podział według tzw. kwot wykracza poza ramy Traktatu Lizbońskiego - oświadczył.
Gość TV Republika zwrócił uwagę na stanowisko państw Grupy Wyszehradzkiej, które nie zgodziły się na przyjęcie obowiązkowych kwot. Dodał, że protest tych krajów poparł także prezydent RP, Andrzej Duda.
Ekspert tłumaczył jak kwestia uchodźców wpływa na wewnętrzną debatę w Polsce. - Platforma Obywatelska jest pupilem UE, wzorową partią, która słucha tego co mówi się w Brukseli i w Berlinie. Z kolei Prawo i Sprawiedliwość odwrotnie. Ale moim zdaniem żadna z tych partii nie chce z powodu uchodźców wykreować sobie problemu - stwierdził Guzy.
- Debata publiczna dobrze toczy się wtedy, kiedy nie ma walki na śmierć i życie. Paradokslanie, jedna i druga strona marzy o tym, żeby ci uchodźcy znaleźli się w Polsce, bo będą mogli wówczas prezentować swoje iluzoryczne, humanitarne podejście do tej sprawy - dodał.
CZYTAJ TAKŻE:
Polska przyjmie ponad 9 tysięcy uchodźców? Szydło: Nie możemy pozwolić na szantaż
Ziobro: Rząd całkowicie skapitulował wobec KE ws. imigrantów