Grodzki rozdał swoim urzędnikom 1,5 miliona
Centrum Informacyjne Senatu potwierdza, że pracownikom Kancelarii Senatu wypłacono ponad 1,5 mln zł w ramach dodatków. Nie wiadomo jednak, kto te pieniądze otrzymał.
Tomasz Grodzki z pieniędzmi publicznymi nie liczył się już wcześniej – szpital, którym kierował, został doprowadzony do zapaści i dziś nie istnieje jako samodzielna placówka. Przybywa za to świadków, którzy potwierdzają, że prof. Grodzki, który kierował szpitalem w Szczecinie-Zdunowie, brał od swoich pacjentów łapówki.
O sprawie przyznania nagród w wysokości 1,5 mln zł pracownikom biura marszałka Senatu poinformował portal TVP.info. Odniósł się do tego wczoraj wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski w „Sygnałach dnia” w radiowej Jedynce. – Bardzo proszę pana marszałka, żeby ujawnił, ile nagród przyznał politycznym funkcjonariuszom z Senatu. Zwrócę się oficjalnie, żeby w trybie natychmiastowym udostępnił te informacje – zapowiedział wicemarszałek Karczewski.
CIS potwierdza grudzień 2019 r.
Centrum Informacyjne Senatu zaprzeczyło informacjom TVP.info, że nagrody zostały przyznane także w tym roku. CIS potwierdziło natomiast, że wypłacono je w grudniu ub.r. Dodatek senacki w łącznej kwocie 1 535 866 zł dla 323 pracowników Kancelarii Senatu został wypłacony w grudniu 2019 r., a więc w okresie kiedy marszałkiem Senatu był już Tomasz Grodzki.
CIS nie ujawniło listy pracowników, którym dodatki przyznano. Marszałek Karczewski zapowiedział, że jeśli nie będzie możliwe wskazanie konkretnych nazwisk ze względu na ograniczenia RODO, będzie wnioskował o podanie stanowisk nagrodzonych osób.
Przyzwyczajenie drugą naturą
O tym, że Tomasz Grodzki miał lekką rękę do wydawania publicznych pieniędzy, wiedzą działacze Platformy Obywatelskiej w Zachodniopomorskiem. Szpital w Szczecinie-Zdunowie, którym przez 20 lat kierował Tomasz Grodzki, został doprowadzony do bankructwa. Przez lata katastrofalny stan jednostki tolerował kolega partyjny Grodzkiego, marszałek województwa Olgierd Geblewicz. Grodzki został odwołany z funkcji dyrektora placówki dopiero wtedy, gdy szpital ze względu na ogromne zadłużenie nie mógł samodzielnie funkcjonować.
– To, że koszty obsługi biura Senatu będą rosły, było oczywiste – mówi „Codziennej” były działacz zachodniopomorskiej PO. – Grodzki nie liczył się nigdy z publicznymi pieniędzmi. Gdy była mowa o tym, że w szpitalu należy wprowadzić oszczędności i racjonalne zarządzanie, zawsze tym swoim napompowanym tonem zbijał te argumenty, mówiąc, że „my przecież ratujemy ludzkie życie!”.