Gra na emocjach nadzwyczajnej kasty
Sędziowska korporacja głośno protestowała przeciwko ujawnianiu oświadczeń majątkowych. Jej główny argument – rzekomo zagrożone bezpieczeństwo, bo przestępcy mogą wykorzystać informacje. Minęło już kilka miesięcy od opublikowania dokumentów w internecie. Co się stało? Nic! – Bo to była jedynie gra na emocjach – mówi „GPC” prawnik i poseł PiS‑u Bartłomiej Wróblewski.
Gdy tylko pojawiła się propozycja, aby oświadczenia majątkowe sędziów były jawne i publikowane w internecie, branżowe stowarzyszenia i organizacje zaczęły protestować. Niektórzy wykorzystywali też kruczki prawne, aby nie pokazać, co zgromadzili. Posługiwano się przy tym różnymi argumentami, ale najczęściej mówiono o czyhających zagrożeniach. Sędzia Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa, nazywał jawne oświadczenia wręcz „książką dla przestępców”.
-Sędziowie niejednokrotnie prowadzą procesy zorganizowanych grup przestępczych i wystawianie ich na pokaz grozi bezpieczeństwu – alarmował na antenie TVN24 Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Takimi sugestiami do dziś zaskoczony jest poseł Bartłomiej Wróblewski.
– To rzeczywisty problem wszystkich funkcjonariuszy publicznych, także posłów, senatorów, prokuratorów, a jedna grupa zawodowa chciałaby być z tego zwolniona – tłumaczy „GPC” prawnik.
Ostatecznie oświadczenia majątkowe pojawiły się na stronach sądów.
-Zostało opublikowanych 97 proc. oświadczeń majątkowych sędziów, mniej niż 3 proc. ma klauzulę: zastrzeżone – informowało nas przed kilkoma miesiącami Ministerstwo Sprawiedliwości.
Z tych jawnych dowiedzieliśmy się m.in., że Wojciech Łączewski ma mieszkanie i skromne oszczędności, a Igor Tuleya wziął na kredyt mieszkanie i otrzymał w spadku niewielką nieruchomość zabudowaną, ma też kredyty do spłacenia. Tajne pozostało oświadczenie Waldemara Żurka.
Od upublicznienia dokumentów minęło sporo czasu. Wczoraj skontaktowaliśmy się z sądami apelacyjnymi w różnych regionach Polski. I zadawaliśmy jedno pytanie: czy na ich terenie doszło do sytuacji, że sędzia padł ofiarą przestępstwa (lub jego planowania) w związku z ujawnieniem majątku. Sędzia Elżbieta Fijałkowska z Poznania nie słyszała o ani jednym takim wypadku. Podobnie we Wrocławiu.
Czytaj więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
W weekendowym bogatym wydaniu "#GPC":
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 9 marca 2018
// KRAJ
Stringi, cygara i brylanty za publiczne pieniądze
Autor: Tomasz Duklanowski
/ Macierewicz dementuje - Będzie raport techniczny
Są to twierdzenia niemające nic wspólnego z prawdą – tak Antoni Autor: @KlaudiaDadura pic.twitter.com/iEALLAzQhA