Jak poinformował były wicepremier, lider Porozumienia, Jarosław Gowin, "wszystko wskazuje na to", że wybory prezydenckie odbędą się albo 28 czerwca, albo 5 lipca.
Wybory odbędą się wtedy, kiedy termin wskaże marszałek Sejmu Elżbieta Witek; wszystko wskazuje na to, że będzie to albo 28 czerwca albo 5 lipca - powiedział w środę w wieczornym wywiadzie dla Polsatu szef Porozumienia Jarosław Gowin.
Polityk podkreślił w rozmowie z Polsat News, że dokładny termin poznamy, gdy wskaże go marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Wcześniej, na wspólnej konferencji prasowej, liderzy partii wchodzących w skład Zjednoczonej Prawicy: Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin oświadczyli, że wybory prezydenckie muszą się odbyć 28 czerwca, nie mogą odbywać się później, jeśli zaprzysiężenie prezydenta miałoby się odbyć 6 sierpnia.
– Jestem przekonany, że wybory odbędą się na przełomie czerwca i lipca, ich wynik zostanie zaakceptowany przez Sąd Najwyższy i opinię publiczną- mówił w wywiadzie dla Polsat News przewodniczący porozumienia, wskazując, że „ z pewnych względów” korzystniejszym terminem byłby 28 czerwca.
Dopytywany, dlaczego marszałek jeszcze nie ogłosiła nowego terminu wyborów, Gowin przypomniał, że nie opublikowano jeszcze uchwały PKW w sprawie poprzedniego terminu, nie ma także poprawek Senatu do ordynacji wyborczej.
Co oznacza środowa wypowiedź lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego o tym, że państwo użyje „wszelkich środków”, aby wybory odbyły się właśnie w terminie czerwcowym? Gowin wskazał, że chodzi o środki, które są dostępne drogą parlamentarną, czyli „odrzucenie poprawek Senatu i ogłoszenie terminu wyborów przez marszałek Witek".