Trudno nie "podziwiać" koalicji 13 grudnia - tyle przecież robi, by zniszczyć polskie inwestycje, które mogłyby rozwinąć nasz kraj i uczynić z niego, o zgrozo, państwo bogatsze od Niemiec. To musi być czarny sen Tuska: Niemcy przyjeżdżający do Polski zbierać szparagi, a u siebie żywiący się szczawiem i mirabelkami. Trzeba dokonywać nadludzkich wysiłków, by tak się nie stało.
Regulacja Odry, rozbudowa portu w Świnoujściu, elektrownia jądrowa, Centralny Port Komunikacyjny - odfajkowane, czytaj: faktycznie załatwione odmownie. Radykalne obniżenie poziomu edukacji, zniszczenie placówek kultury, sprowadzenie mediów publicznych do poziomu osiedlowych radiowęzłów, promocja lewackich ideologii, planowe niszczenie opozycji, Kościoła, wszystkich środowisk niezależnych, pomoc w "wyprowadzaniu" USA z Europy - prace "są w toku".
Co jednak jeszcze można zrobić, by zniszczyć Polskę, która wciąż, mimo aktywności ekipy Tuska, zagraża pozycji Niemiec? Przyjąć euro? Tak to z pewnością dobre - dla naszych zachodnich "przyjaciół" - rozwiązanie. Sprawa jest bowiem gardłowa.
Według opublikowanych przez Niemcy oficjalnych danych, ich wskaźnik PKB spadł do poziomu -9 proc. rok do roku - głębiej, niż spodziewali się ekonomiści. "Konsensus wskazywał bowiem na wartość -8 proc. rok do roku" – zwraca uwagę money.pl i podsumowuje: "dane z Niemiec to fatalny sygnał dla Europy, bo największa gospodarka kontynentu ciągnie całą strefę euro w dół - kolejny miesiąc z rzędu. I spowalniają wzrost całej UE".
Tusku, ratuj! Tusku, musisz!