We wtorek w Opocznie powstała wystawa plenerowa, pt. "stop dewiacji". Przestrzegała ona przed praktykowaniem homoseksualizmu. Niestety ekspozycja nie przetrwała nawet do następnego ranka. O sytuacji opowiadała Kaja Godek z fundacji "Życie i Rodzina".
Wystawa charakteryzowała się przedstawieniem w sposób naukowy problemu homoseksualizmu na świecie.
Kaja Godek na antenie podkreślała, że Ruchy LGBT stoją na pozycji, iż nie ma takowych dowodów negujących zjawisko. Nieustannie podważają też dokonania naukowe dr Paula Camerona, który od wielu lat bada środowiska gejowskie, m.in poprzez dyskryminację metodologii naukowca. Według gościa jest to typowe zachowanie opozycji, która nie ma rzetelnych kontrargumentów.
"Lobby LGBT wprowadza szeroko zakrojoną cenzurę słowa. Wystawa jest po to, aby uświadomić postronnych ludzi, że geje nie są jedynie sympatyczni i mili tak jak jest to przedstawiane w mediach". Liderka fundacji zaznaczała, że wystawa miała zmusić do refleksji. Niestety stała tylko 12 godzin , po czym została skradziona w środku nocy. "Tym ludziom zabrakło odwagi, żeby mówić o problemie w otwartej dyskusji"- wyraziła zdanie organizatorka.
"Jest to środowisko, które ma większą tendencję do stosowania przemocy. Potwierdziło się to, poprzez fakt, że zostaliśmy okradzeni(...) Wystawa ta w nikogo personalnie nie uderzała. Skrytykowaliśmy lobby homoseksualne, a to nie powinno być traktowane jako atak na kogokolwiek w wymiarze jednostkowym. Stało się jednak odwrotnie. To my zostaliśmy zaatakowani przez przeciwników" - poinformowała.
Godek podawała przykłady, w których wychowanie dzieci przez pary homoseksualne było wypaczone, a zarazem destrukcyjne dla malców.
"Nasza akcja ma na celu uświadomić ludzi o dewiacyjnych zachowaniach i krzywdzie wobec dzieci. Chcemy takie wystawy stawiać dalej. Jest to obszar, który wymaga dużo pracy" - podkreśliła.
Kaja Godek podniosła problem zmiany pojęć i odwracania narracji w przestrzeni społecznej. Jako przykład podała przemoc. Określeniem tym manipulują środowiska LGBT i wykorzystują je do własnych celów propagandowych. "Rozciągnięcie tego pojęcia na wiele aspektów jest niedopuszczalne i z tym trzeba walczyć" - spuentowała.