Dzień po dniu ta linia redakcyjna się zmieniała. W redakcji "Faktu" dokonała się czystka porównywalna z tą, jaką zrobiono w "Rzeczpospolitej" po artykule o trotylu. Ta czystka odbywała się w kompletnej ciszy – mówił w "Chłodnym okiem" Cezary Gmyz, dziennikarz śledczy TV Republika i "Do Rzeczy".
Dziennikarz śledczy Cezary Gmyz opublikował w najnowszym numerze "Do Rzeczy" nowe nagranie z afery taśmowej. Rozmowa Jana Kulczyka z Pawłem Grasiem dotyczy zwolnienia redaktora naczelnego dziennika "Fakt" Grzegorza Jankowskiego.
Jaka była reakcja w zainteresowanych sprawą środowiskach mówił "Chłodnym okiem" sam Cezary Gmyz. Dziennikarz podkreślił, że nie udało się wczoraj w ogóle skontaktować z rozmówcą Kulczyka. – Graś w Brukseli schował się w mysią dziurę – stwierdził. Jak dodał, znamienny jest także fakt, że głosu nie zabrał także były naczelny "Faktu" Grzegorz Jankowski.
Gmyz przytoczył wywiad z byłym dziennikarzem "Faktu", Łukaszem Warzechą, który wskazywał jak w tamtym przedwyborczym czasie zmieniała się linia dziennika, który z czasem zaczął patrzeć na ręce już nie rządowi a opozycji.
– Dzień po dniu ta linia redakcyjna się zmieniała. W redakcji "Faktu" dokonała się czystka porównywalna z tą, jaką zrobiono w "Rzeczpospolitej" po artykule o trotylu. Ta czystka odbywała się w kompletnej ciszy – mówił.
Dziennikarz przywołał także oświadczenie wydane przez koncern Ringier Axel Springer Polska, który uznał całą sprawę za spiskową teorię i poinformował, że Jankowski odszedł na własne życzenie. – Jankowski, kiedy odchodził po prostu się rozpłakał. Człowiek, który odchodzi na własne życzenie i płacze, to wygląda dość dziwnie – przekonywał Gmyz. Odnosząc się do teorii spiskowych, przyznał, że w jego pracy zawodowej, tzw. teorie spiskowe bardzo często okazywały się faktami.
CZYTAJ TAKŻE: