Miałem spotkanie z JP Morgan, na którym rozmawialiśmy m.in. o finalizacji ich przedsięwzięcia w Polsce. Ten jeden z największych banków na świecie jest skłonny utworzyć u nas jeden ze światowych ośrodków obsługi biznesowej. To jest szansa na wiele dobrze płatnych miejsc pracy dla inżynierów, matematyków statystyków, zarządzających kredytami i ryzykiem czy informatyków - mówi w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" wicepremier, minister finansów Mateusz Morawiecki.
Był Pan w USA niespełna 48 godzin. Czy może Pan podsumować efekty swojej wizyty?
Poleciałem do USA, żeby prowadzić rozmowy o charakterze biznesowym, politycznym i informacyjnym. W ich trakcie pojawiło się bardzo dużo pytań dotyczących sytuacji w Europie. Pytano także o sens wypowiedzi polityków zachodnioeuropejskich na temat tego, co dzieje się w Polsce, czy utrzymywana jest u nas praworządność. Dlatego we wszystkich rozmowach uspokajałem, wskazywałem, że reformujemy wymiar sprawiedliwości, niestety jako jeden z ostatnich krajów regionu. Wykazywałem też, że nie można mieć efektywnej gospodarki bez efektywnych sądów. A nasze sądy są dla tej sfery hamulcem. Wspomniałem, że wydatki na sądownictwo mamy najwyższe wśród krajów europejskich i że wciąż walczymy z wieloletnimi patologiami w wymiarze sprawiedliwości.
(...)
Czy po ostatniej Pańskiej wizycie możemy oczekiwać konkretnych decyzji inwestorów z USA?
Mówiłem o tym, co przekonuje inwestorów, czyli o bardzo dobrej sytuacji gospodarczej Polski, np. prognozowanym w tym roku wzroście PKB w okolicach 4 proc. oraz wyjątkowo dobrym stanie budżetu po pierwszych siedmiu miesiącach. Wspomniałem, że polski eksport do USA wzrósł w I półroczu o 26 proc., co jest bezprecedensowym wzrostem w relacjach z Polską. Te rozmowy potwierdziły, że polsko-amerykański klimat inwestycyjny jest bardzo dobry. Nasze wyniki gospodarcze jako kraju potwierdzają, że jesteśmy oazą rozwoju gospodarczego i to o coraz wyższej jakości, i zachęcają do podejmowania inwestycji. Miałem też spotkanie z JP Morgan, na którym rozmawialiśmy m.in. o finalizacji ich przedsięwzięcia w Polsce. Ten jeden z największych banków na świecie jest skłonny utworzyć u nas jeden ze światowych ośrodków obsługi biznesowej. I to nie będzie centrum obsługi telefonicznej ani nawet księgowej. Chcieliby u nas stworzyć poważny ośrodek, podobny do utworzonego przed dekadą w Manili na Filipinach. Wtedy zatrudniał on 3 tys. osób, a dziś pracuje tam 23 tys. specjalistów. To jest szansa na wiele dobrze płatnych miejsc pracy dla inżynierów, matematyków statystyków, zarządzających kredytami i ryzykiem czy informatyków.
Wyjeżdżając do USA, nie ograniczył się Pan wyłącznie do kontaktów z inwestorami i biznesmenami.
Tak, przy okazji służbowych wyjazdów zawsze staram się kontaktować z przedstawicielami Polonii, aby pielęgnować ich więzi z ojczyzną. Z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej 1 września spotkałem się w nowojorskim Stowarzyszeniu Weteranów Armii Polskiej z żołnierzami oraz ich rodzinami. To młode pokolenie mocno już wrośnięte w realia amerykańskie, historię ojczyzny rodziców zna słabo. W trakcie takich spotkań staram się przedstawiać historię Polski w jak najlepszym świetle, przypominać, jak wiele Polacy zrobili dobrego w 1920 r., broniąc Europy przed bolszewizmem, a później w 1939 r., jako pierwsi na świecie z bronią w ręku przeciwstawiając się ekspansji nazizmu niemieckiego. To, co w Europie wydaje się oczywiste i jest znane, w Ameryce bardzo często jest nieznane wcale albo niedoceniane. Takie spotkania z weteranami służą więc edukowaniu Polonusów i wzmacnianiu ich poczucia dumy z rodzinnego kraju. Namawiam ich też, aby wzorem lat emigrantów z lat 90. XX w. przybywali do Polski i inwestowali nawet te swoje niewielkie fortuny. Takie spotkania mają więc nie tylko charakter historyczny, ale też praktyczny, biznesowy.
(...)
CAŁOŚĆ CZYTAJ w dzisiejszym numerze "Gazety Polskiej Codziennie"