Gen Wroński w Republice o obiektach znad Białorusi: to nie był przypadek
"To nie jest przypadek i to nie jest incydent. To jest świadome, wielowarstwowe działanie Rosji, dobrze osadzone w jej doktrynie presji poniżej progu wojny - hybryda. Sens takich lotów na styku morskiej granicy Rzeczpospolitej, i w czasie świąt jest bardzo konkretny. Kilka kluczowym punktów bym tutaj zasygnalizował: testowanie reakcji i czasu decyzyjnego NATO. Tutaj rozpoznanie techniczne i elektroniczne" - mówił w Republice gen. Dariusz Wroński.
Według naszych ustaleń, 60 obiektów wleciało w nocy nad Polskę znad Białorusi. Służby odnalazły tylko 4 z nich. W obiektach miały znajdować się m.in. papierosy, ale i urządzenia GPS.
Więcej: Blamaż Kierwińskiego. Z prawie 60 obiektów służby znalazły ledwie 4
Gen. Wroński: to nie jest przypadek
Generał Dariusz Wroński w rozmowie z Republiką wskazał, że "to nie jest przypadek i to nie jest incydent. To jest świadome, wielowarstwowe działanie Rosji, dobrze osadzone w jej doktrynie presji poniżej progu wojny - hybryda. Sens takich lotów na styku morskiej granicy Rzeczpospolitej, i w czasie świąt jest bardzo konkretny. Kilka kluczowym punktów bym tutaj zasygnalizował: testowanie reakcji i czasu decyzyjnego NATO. Tutaj rozpoznanie techniczne i elektroniczne".
Samolot, który leciał na styku naszych granic, w każdej chwili mógł je przekroczyć i wówczas doszłoby do bardzo poważnego incydentu, a może i więcej. To był samolot rozpoznawczy - świetnie znany zresztą Polakom i nie tylko. Każda para dyżurna niemalże spotkała się z takim samolotem. Dalej- wymuszenie kosztów i zmęczenie całego systemu. Nie tylko systemu Polski, bo przecież pracujemy w systemie NATO. Ten system mógłby być dzisiaj na przykład uśpiony. Okazało się, że tak się nie stało i pilnujemy naszej granicy 24 godziny na dobę. Kolejnym punktem mogła być demonstracja kontroli, tzw. kontroli eskalacyjnej. Czyli Rosja celowo zostaje na wodach międzynarodowych, w tym przypadku, Morzu Bałtyckim, gdzie nie łamie wprost prawa, zmusza NATO do reakcji i przerzucają odpowiedzialność za napięcia na Zachód w tej swojej narracji propagandowej.
- mówił dalej.
Jak wskazał - "kolejnym bardzo ważnym czynnikiem jest operacja psychologiczno-informacyjna. Czyli czas. 25 grudnia, święta w Polsce. To nie jest przypadek. Sprawdzają naszą czujność poza normalnym rytmem. Budują przekaz: jesteśmy zawsze, nawet, gdy wy świętujecie. Testują reakcję opinii publicznej, mediów. Jest to taki sygnał polityczny i niekoniecznie i nie tylko wojskowy".
Ostatni punkt to taka "normalizacja" ryzyka, czyli pirackie latanie. A więc - mamy do czynienia - wyłączone transpondery, brak zgłoszeń, zwiększone ryzyko kolizji z ruchem cywilnym. Wszyscy drżą, aby nic się nie stało. Przesunięcie granic tego, co znane jest za akceptowalne. I oswajanie Zachodu z ciągłym zagrożeniem. Rosja może liczyć na to, że któregoś dnia ta reakcja będzie z naszej strony słabsza, a wówczas wykorzystają to, ponieważ - tak jak powiedziałem - testują nas, jak bardzo zadziałamy. Jak szybko. Jak nasze systemy wejdę do pracy, na jakiej częstotliwości będą pracowały. I czy ludzie są w gotowości, tak jak cały system.
- tłumaczył.