W najnowszym wydaniu "Gazety Polskiej" ujawniony został audyt "Łazienek Królewskich", z którego wynika, że w zespole pałacowo-ogrodowym panowała bardzo duża niegospodarność. Na liściem zarzutów znajdują się m.in.: mobbing, ponizanie pracowników, nietrafione inwestycje, czy niegospodarnośc. Od 2010 roku zarządcą obiektu był Tadeusz Zielniewicz, były działacz PZPR, a także bilski współpracownik Palikota i Komorowskiego.
Tadeusz Zielniewicz na zarządce Łazienek Królewskich został powołany w lipcu 2010 roku bez jakiegokolwiek konkursu, co wzbudziło kontrowersje. Powołał go Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego w rządzie Donalda Tuska, mimo tego, iż kanddyat nie miał żadnego stopnia naukowego i był tylko magistrem. Co ciekawe Zielniewicz nigdy nie krył swoich sympatii politycznych, czego wyrazem było np. m.in. cofnięcie zgody na zorganizowanie w Starej Pomarańczarni we wrześniu 2011 r. prezentacji książki Jarosława Kaczyńskiego „Polska naszych marzeń”.
– Mieliśmy zaplanowane spotkanie promocyjne w Łazienkach, w Starej Pomarańczarni - – mówił w tym czasie Marcel Klinowski z Fundacji Republikańskiej, współorganizator spotkania. - Właściciel Łazienek Królewskich, komunalna spółka, w ostatnim momencie odmówiła nam organizacji. W poprzednim tygodniu wszystkie formalności były załatwione. Dyrektor powiedział, że nie ma żadnego problemu, ale kiedy pojawiły się informacje, kto jest jej autorem, dyrekcja Łazienek poinformowała, że spotkanie się nie odbędzie, ze względu na to, że nie organizują żadnych spotkań z politykami – dodał Klinowski.
Warto zauważyć, że Tadeusz Zielniewicz w czasach PRL za działalność społeczną i zawodową otrzymał wiele odznaczeń resortowych i organizacji społecznych, m.in. odznakę „Zasłużony Działacz Kultury”, medal „Za Ofiarność i Odwagę” oraz srebrny Krzyż Zasługi.
Pracował także u Janusza Palikota. Zielniewicz był także szefem Wejchert Golf Club (spółki golfowej związanej z nieżyjącym już Janem Wejchertem, współtwórcą telewizji TVN). W 1995 r. jako generalny konserwator zabytków mimo dużych protestów zezwolił na wykreślenie z rejestru zabytków pięknej willi „Brzozy” przy ulicy Batorego w podwarszawskim Konstancinie. Właścicielka „Brzóz”, milionerka Iwona Büchner, kilkanaście miesięcy później wyburzyła budynek i postawiła w jego miejscu nowoczesną rezydencję.
Cały artykuł dostępny jest w dziesiejszym wydaniu "Gazety Polskiej".