Gajos boi się Kaczyńskiego: Kiedy blisko 70-letni człowiek wciela w życie marzenie, by być zbawcą narodu, zacząłem się bać
– Kiedy blisko 70-letni człowiek wciela w życie swoje marzenie, by być zbawcą narodu, i nie ponosi żadnej odpowiedzialności prawnej za to co robi, istotnie zacząłem się bać – mówił Janusz Gajos w wywiadzie dla „Wyborczej”. Nie obeszło się bez ataków na Jarosława Kaczyńskiego i politykę PiS.
Aktor zadeklarował poparcie dla tzw. obrońców demokracji i podkreślił, że prezes Prawa i Sprawiedliwości jest zagrożeniem dla wszystkich.
– Zwykłemu emerytowi dużo się wybacza. Wolno mu być ekscentrykiem, realizować marzenia z młodości, ale żeby na siłę zmieniać historię, uczyć dzieci i młodzież, że jest się zbawicielem, to po prostu „ciary po plecach idą”, jak się czasem mówi w naszym fachu mówił aktor o prezesie PiS i straszy sytuacją w Polsce.
Pod adresem – jak to określił Gajos – nowej rzeczywistości padły niespodziewane słowa.
– Śmiech jest rodzajem oręża, który można wykorzystać w najgorszych czasach. Obśmiać to, co jest groźne, co uwiera - to jest jakaś metoda. (…) Ja rozumiem, że ludzie mają rożne poglądy. Tak by się chciało, żeby czasem siadali przy stole i próbowali się zrozumieć. Sęk w tym, że chyba się nie da. Słyszy się przecież, że zaraz przyjdą jacyś i czapkami nakryją albo na widłach wyniosą czy jakoś tak – mówił aktor w wywiadzie dla gazety Michnika.
– Kto to taki „prawdziwy Polak”? Taki, co bije w pysk „nie-Polaka” w imię jakieś faszyzującej ideologii? Czy wyznawca poglądu, że Polska powinna być czystym, zasobnym, zadbanym ze wszech miar krajem? Jestem Polakiem. Tu się urodziłem, tu przeżyłem kilkadziesiąt lat, mówię przyzwoitą polszczyzną, uczciwie pracując, więc o co chodzi? Może byśmy zaczęli od zrozumienia, co to znaczy kultura współżycia, dbałość o nasz szeroko pojęty wspólny dom – stwierdził.