– Mija 10 lat od tajemniczej śmierci Marka Karpia, twórcy Ośrodka Studiów Wschodnich. Jej okoliczności byłyby zapewne już dziś znane, gdyby wychowankowie Karpia – Bartłomiej Sienkiewicz i Jacek Cichocki – wypełnili obietnicę złożoną nad jego grobem – mówił w Telewizji Republika Witold Gadowski, dziennikarz śledczy tygodnika „W Sieci”.
– To była niezwykła postać, pasjonat, miał ogromną wiedzę praktyczną z zakresu pracy służb rosyjskiego wywiadu, jakiej nie mają dzisiejsi eksperci wypowiadający się w mediach. Wiedział dużo więcej od Rosji, niż polskie służby specjalne – mówił Gadowski o twórcy Ośrodka Studiów Wschodnich.
Mija 10 lat od przedziwnej śmierci Karpia. Dziennikarz śledczy „W Sieci” od lat bada tę sprawę. – Okoliczności jego śmierci są bardzo dziwne. Karp miał wypadek samochodowy. Na jego samochód najechał białoruski TIR. Jego kierowca, Białorusin Sergiej Żuk, został bardzo niechlujnie przesłuchany przez podlaską policję, co dziwi, bo w 2004 r. takiego poziomu niechlujstwa jak dziś w naszym kraju nie było. Nieczytelnie skserowano jego dokumenty. Został ostatecznie wypuszczony bez postawienia zarzutu i ślad po nim zaginął. A firma, która go zatrudniała, poinformowała, że nie miała takiego pracownika. Nikt też nie jest w stanie wyjaśnić, co stało się z białoruską ciężarówką – opisywał zdarzenie Gadowski.
Jak mówił dalej, po interwencji b. ministra spraw wewnętrznych ciężko ranny w wypadku Karp trafił do szpitala. – Mimo obrażeń cały czas zachowywał przytomność umysłu. Jak dowiedziałem się z relacji świadków, na krótko przed śmiercią ten twardy człowiek miał mówić, że „grozi mu niebezpieczeństwo”. Po miesiącu hospitalizacji zmarł – opowiadał Gadowski.
– Chociaż jego śmierć mogła być zwykłą konsekwencją obrażeń odniesionych w wypadku, to istnieje hipoteza, że było to zabójstwo na zlecenie rosyjskich służb. Bardzo często rosyjskie KGB do działań w Polsce wykorzystywało agentów białoruskich – wyjaśnił dziennikarz.
Pytany przez Telewizję Republika, czy Karp mógł być oficerem polskiego wywiadu, Gadowski odpowiedział: „Postawiłem taką hipotezę. Co prawda nie widziałem jego papierów i nie mogę swoich przypuszczeń potwierdzić z całą pewnością, ale z wielu wypowiedzi samego Karpia można taki wniosek wysnuć”.
– Gdyby Karp żył, byłby jednym z najbardziej wartościowych szkoleniowców naszych służb wywiadowczych i kontrwywiadowczych, szczególnie w zakresie działań operacyjnych. A tak całą swoją wiedzę zabrał ze sobą do grobu. I może właśnie o to chodziło – zakończył Gadowski.