Gadowski: Afera taśmowa to tylko odprysk większej afery
– Afera taśmowa jest odpryskiem większej afery, która nigdy nie została ujawniona i nie wiem, czy zostanie ujawniona. Od wielu lat, już wiem że co najmniej od dziesięciu, używane były nagrania, nie tylko foniczne, ale też wizyjne, do załatwiania przetargów i korzystnych decyzji – powiedział dziennikarz śledczy Witold Gadowski.
Dziennikarz w wywiadzie dla onet.pl powiedział także, że podsłuchy miały pełnić rolę nieformalnego miękkiego szantażu na osoby decyzyjne. – Zamieszana była w to grupa biznesmenów powiązana z byłymi Wojskowymi Służbami Informacyjnymi.
„To zaczęło się pod koniec rządów Jarosława Kaczyńskiego, ale winni są wszyscy”
Według niego fakt, że nagrania wypłynęły nie był niczyją zemstą, a jedynie biznesem, który się popsuł, bo „ktoś ukradł część tych nagrań i je wypuścił.” Jak dodaje Gadowski, opublikowane nagrania nie są już wartościowe, bo chodzi o to, by nimi zastraszać. – Przez 10 lat to był interes – coś załatwiano, a nagrania nie wychodziły. Teraz wyszły, a to znaczy, że ktoś je wykradł – wyjaśnił dziennikarz. – Wyszło pewnie prozaicznie – na jakiejś imprezie alkoholowej – dodał.
Na pytanie, od kiedy trwają polityczne szantaże wśród elit, opowiada: „To się zaczęło pod koniec rządu Jarosława Kaczyńskiego”, ale dodaje, że winne są osoby sprawujące rządy w Polsce od czasów obalenia systemu komunistycznego.
– Winny jest Krzysztof Kozłowski, winny jest Tadeusz Mazowiecki, winien jest właściwie każdy premier. Zgodzono się przecież, aby w Polsce funkcjonował nadal model wyniesiony z PRL-u, czyli podział na służby cywilne i wojskowe. Duże pieniądze przekazano na kontrwywiad i szpiegostwo, a małe na wywiad – podkreślił.
„Polityka to gra dla ludzi o grubej skórze i małej wrażliwości”
Dziennikarz w wywiadzie z Grzegorzem Krawczykiem zauważa także, że długotrwały proces, którego nikt nie powstrzymał przez 25 lat, teraz się mści, „bo ze służb odeszli wartościowi ludzie”. Podkreśla, że kadra, która została jest niewiele warta i szkolona przez komunistów, a nie przez Zachód. „Byli szkoleni przez Sowietów na wzór sowiecki. Efektem tego było wychowanie cąłego pokolenia SB-bis”, którzy – według dziennikarza – mieli „zbierać haki na ludzi i zanosić się na tych, którzy mieli władzę”.
Gadowski wyjawia, że również tzw. seksafera to tylko kropla w morzu. – Kiedyś, jak będziemy mieli normalne służby, ktoś może do tego powróci – dodaje.
Dziennikarz w wywiadzie komentuje także polskich polityków. – Uważam ich za krętaczy i im nie wierzę. Nie dzielę ich na prawicowych i lewicowych (…). Ja po prostu ich nie lubię. Polityka w Polsce to jest gra dla ludzi o grubej skórze i małej wrażliwości – podsumował.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Co łączy byłego wiceministra i szefową agencji „Prowizja”? Witold Gadowski o „aferce w Krakowie”