Chciałbym, żeby nastąpiło odrzucenie tych bardzo ideologicznych rzeczy, które bardzo często w lewicowym czy też nawet momentami lewackim Europarlamencie są forsowane. Ważny jest powrót do fundamentalnych zasad, takich jak solidarność i pomocniczość – mówi europoseł Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Kuźmiuk w rozmowie A. Siwkiem.
Zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego. Wiemy już, że w Polsce odbędą się one 26 maja. Z uwagi na rosnące kompetencje europejskich władz wybory te zyskują coraz większe znaczenie. Czego Pan oczekuje po następnej kadencji Europarlamentu?
Chciałbym, żeby Parlament Europejski zajął się sprawami najistotniejszymi z punktu widzenia Unii Europejskiej, jej przyszłością oraz żeby powrócił do tych czterech swobód, które stworzyły sukces Unii Europejskiej. Mam na myśli swobodę przepływu towarów, usług, kapitału i ludzi. Chciałbym, żeby nastąpiło odrzucenie tych bardzo ideologicznych rzeczy, które bardzo często w lewicowym czy też nawet momentami lewackim Europarlamencie są forsowane. Ważny jest powrót do fundamentalnych zasad, takich jak solidarność i pomocniczość. Jeżeli to by się udało, przy tej zmianie struktur parlamentu, to myślę, że jest szansa na to, że Unia Europejska pójdzie trochę do przodu. Moim zdaniem, jeżeli to, co jest teraz, będzie kontynuowane, to pojawią się coraz poważniejsze zagrożenia rozpadu Unii od środka i po Brytyjczykach kolejne kraje będą gotowe z tej instytucji wychodzić.
Grzegorz Schetyna poinformował, że Włodzimierz Cimoszewicz prawie na pewno będzie jedynką Koalicji Europejskiej do Parlamentu Europejskiego. Jak Pan ocenia taką decyzję?
To jest wynik porozumienia koalicyjnego. Żeby ściągnąć SLD i PSL, to trzeba było im dać trochę jedynek. Nadzieja, że pan Włodzimierz Cimoszewicz będzie jakoś nadzwyczajnie ciągnął listę Koalicji Europejskiej, jest moim zdaniem na wyrost. Wysokie notowania koalicji w sondażach, które są sumą indywidualnych wyników wszystkich tych ugrupowań, są pewną naiwnością. Gołym okiem widać ogromne sprzeczności programowe.