Pracownik drukarni z Łodzi, który odmówił wykonania banera reklamującego konferencję propagującą zachowania homoseksualne, został za to skazany. Teraz jego sprawa po raz kolejny wróciła przed sąd. Obrońca drukarza złożył apelację.
O bulwersującej sprawie drukarza z Łodzi ciąganego przed sądy przez środowiska LGBT „Codzienna” pisała już wielokrotnie. Przypomnijmy. W 2016 r. Sąd Rejonowy dla Łodzi-Widzewa nakazał pracownikowi zakładu poligraficznego panu Adamowi (mężczyzna nie chce ujawniać nazwiska z obawy przed szykanami ze strony homolobby) zapłatę 200 zł. Była to kara za to, że odmówił wykonania reklamy – tzw. roll‑upu propagującego konferencję przygotowaną przez organizację LGBT. Miesiąc temu sprawa wróciła na wokandę. I tym razem sąd wziął stronę środowisk homoseksualnych. Sąd Rejonowy dla Łodzi-Widzewa uznał za winnego pracownika drukarni, ale odstąpił od wymierzenia kary.
Sąd uznał, że drukarz popełnił wykroczenie, o którym mówi art. 138 kw. „Kto, zajmując się zawodowo świadczeniem usług, żąda i pobiera za świadczenie zapłatę wyższą od obowiązującej albo umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny”. – Ten paragraf trafił do kodeksu wykroczeń w latach 70. – przypomina obrońca pana Adama, mec. Bartosz Lewandowski z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris”. Wyjaśnia, że art. 138 miał służyć walce ze spekulantami. Od 1989 r. był martwy, bo nie przystawał do rzeczywistości ekonomiczno-politycznej. Teraz sąd, wydając wyrok skazujący w powołaniu na ten przepis, podważa wolność działalności gospodarczej i prawo do swobodnego zawierania kontraktów. – W konsekwencji np. taksówkarz stojący na postoju nie będzie mógł odmówić kursu pijanemu klientowi. Albo drukarz będzie musiał wydrukować ulotki reklamujące płatne usługi seksualne – mówi mec. Lewandowski.
Pełnomocnik pana Adama przypomina, że zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia skierowała do policji Anna Błaszczak, dyrektorka Zespołu ds. Równego Traktowania w Biurze RPO. Pełnomocnik zwraca uwagę, że uczestniczyła ona w konferencji, którą miał reklamować roll‑up. W ten sposób mogła naruszyć zasadę bezstronności.
Środowiska LGBT coraz częściej sięgają po pochodzący z czasów PRL‑u paragraf. Staje się on orężem w walce z osobami, które odmawiają współpracy w propagowaniu ideologii gender. Dlatego decyzja sądu okręgowego będzie miała tak ważne znaczenie.
Artykuł pochodzi z dzisiejszej "Gazety Polskiej Codziennie".