"83 lata temu, 1 września z morza, powietrza i lądu Polska została zaatakowana przez Niemcy. Pierwszą cywilną ofiarą byli mieszkańcy Wielunia (...) Ale takich miast jak Wieluń było w Polsce znacznie więcej. Jednym z nich było małe miasto na Lubelszczyźnie - Frampol" - powiedziała dziś wieczorem obecna na uroczystościach rocznicowych marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Jak przypomniała, przed wojną Frampol to było "małe, urokliwe, spokojne miasteczko, zbudowane według wzorów renesansowych takiego idealnego miasta". "I spokojnie żyła tutaj ludność polska wspólnie z ludnością żydowską."
"Celem ataku zbrodniczej Luftwaffe było miasto i ludność cywilna. Niemcy postawili przed sobą jeden bardzo jasny i czytelny cel - unicestwienie narodu polskiego i zniszczenie materialnych dóbr kultury państwa polskiego. Robili to z dużą konsekwencją" - zaakcentowała Witek.
Miasto zostało zniszczone w ponad 90 proc. "Najokrutniejsze w działaniach Luftwaffe było szukanie takich celów, które były zupełnie bezbronne, takich właśnie jak Frampol. Tutaj nie stacjonowały żadne oddziały wojskowe, nie było żadnych lotnisk wojskowych, tutaj mieszkała wyłącznie ludność cywilna, spokojni ludzie. Ale Niemcom nie dość było zbombardowania całego miasta. Potem urządzili sobie polowanie na uciekającą w przerażeniu i strachu ludność cywilną", mówiła.
Warto zobaczyć: Niemcy w szoku. „Bild”: Polska przysyła rachunek na 1 bln 320 mld euro
Jak zaznaczyła przez kilkadziesiąt lat po wojnie niemieccy historycy twierdzili, że naloty na Wieluń i na Frampol odbywały się dlatego, że było tam lotnisko wojskowe i stacjonowały wojska polskie. "Otóż nie, nigdy we Frampolu żadna jednostka wojskowa nie stacjonowała. I dopiero w XXI w. dzięki konferencjom międzynarodowym organizowanym przez Muzeum II Wojny Światowej (...) zaczęto zadawać kłam temu, co twierdzili niemieccy historycy", wskazała marszałek Sejmu.
"Jesteśmy dzisiaj we Frampolu dlatego że trzeba następnym pokoleniom przekazywać wiedzę o okrucieństwie II wojny światowej. Co roku mówimy, że podtrzymujemy tę tradycję czczenia pamięci o ofiarach właśnie po to, żeby nigdy więcej te okropności wojenne się nie powtórzyły. Ale trudno nie myśleć o tym, że nie jest to możliwe nawet w XXI w., kiedy patrzymy za naszą wschodnią granicę. Tam toczy się regularna wojna i tam też podobnie jak w Polsce dzieją się zbrodnie ludobójstwa i zbrodnie wojenne", podkreśliła czołowa polityk Prawa i Sprawiedliwości.