Osiem lat temu o tej sprawie mówiła cała Polska. W czerwcu sąd skazał Elżbietę B., opiekunkę Violetty Villas, na półtora roku pozbawienia wolności. Kobieta karę zaczęła odbywać w styczniu. Sąd uznał ją winną znęcania się nad sławną piosenkarką.
5 grudnia minęło osiem lat od śmierci Violetty Villas. Ostatnie lata życia artystki nie były łatwe. Opiekował się nią gosposia Elżbieta B., która jak się póżniej okazało, doprowadziła do ruiny nie tylko dom piosenkarki, ale także znęcała się nad nią psychicznie i fizycznie.
Oględziny ciała zmarłej wokalistki wykazały że była głodzona i bita. Na jej ciele znaleziono liczne siniaki, krwiaki, zadrapania i ślady po wyrwanych włosach. Miała także złamane żebra, mostek i szyjkę kości udowej z przemieszczeniem.
Elżbieta B. usłyszała zarzuty znęcania się nad podopieczną. Biegli podważyli również ważność testamentu Villas, na który powoływała się była gosposia. Kobieta na podstawie dokumentu nie chciała opuścić domu zmarłej piosenkarki.O prawo do spadku po Villas od lat walczył jej syn. Jeszcze za życia wokalistki Elżbieta B. utrudniała mu kontakt z matką.
W czerwcu ubiegłego roku sąd skazał Elżbietę B. na półtora roku pozbawienia wolności. "Zmuszała Villas do picia alkoholu, głodziła ją, zamykała w zimnym pokoju i wpędzała w manię prześladowczą" – czytamy w uzasadnieniu. Kobieta nie pojawiła się jednak w areszcie w odpowiednim terminie. Jak poinformował "Fakt" Elżbieta B. pod groźbą przymusowego doprowadzenia przez policję, 17 stycznia Elżbieta B. stawiła się w areszcie w Opolu w celu odbycia kary.