– Jestem świadomy, że zmiana „rządu” na Śląsku spowodowała, że te grupy interesów potracą wpływy – mówi Wojciech Kałuża, były już działacz Nowoczesnej na Śląsku. Publikujemy kolejną część wywiadu Grzegorza Brońskiego z portalu Niezalezna.pl.
Szybko doszliście do porozumienia?
Pozwoliliśmy sobie na chwilę zastanowienia, na szczegóły, akcenty programowe, ja chciałem, żeby to faktycznie był „Program dla Śląska”, żeby 55 miliardów było rzeczywiście zainwestowane w region. I taką gwarancję otrzymałem. To też zdeterminowało moją decyzję. Podczas rozmów z ministrem Grzegorzem Tobiszowskim, a później ministrem Michałem Dworczykiem temat rozwoju Śląska był mocno akcentowany. I doszliśmy do porozumienia.
W mediach i wypowiedziach polityków Nowoczesnej lub Platformy nie brakuje zarzutów, że doszło do korupcji politycznej.
Słyszałem jeszcze gorsze rzeczy, że rzekomo wziąłem trzy miliony złotych łapówki, że żona ma być wiceprezesem Jastrzębskiej Spółki Węglowej, inni „odkryli”, że mam kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich. Rzeczywiście mam, zaciągnięty wspólnie z żoną, spłacany od 10 lat, wybudowaliśmy za to dom I oni teraz piszą, czy ktoś mi obiecał, że ktoś spłaci ten kredyt. To są wierutne bzdury. Moja żona rzeczywiście pracuje w JSW, ale już 13 lat. A to że zostałem wicemarszałkiem... Przecież to zaproponował marszałek Jakub Chełstowski i radni mnie wybrali.