Ewa Stankiewicz uważa, że Donald Tusk uciekł z Polski. Były premier, schowany między limuzynami, unikał kontaktu z dziennikarzami. Zauważa - Mógł wybrać korzystną dla Polski podstawę prawną dla śledztwa w sprawie śmierci polskiego prezydenta. Wybrał jednak podstawę korzystną dla Rosji, która jest dysponentem śledztwa.
- To podlega pod paragraf zdrady narodowej, tzw. małej zdrady dyplomatycznej. Grozi za to do 10 lat więzienia. Co więcej, premier miał obowiązek przedyskutować tę decyzję na posiedzeniu Rady Ministrów. Sam przyznał, że tego nie zrobił. Złamał prawo, nie dopełnił obowiązków służbowych - podkreśla Stankiewicz.
Reżyserka przypomina - Jako Stowarzyszenie Solidarni 2010 złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury, jednak nie zgodziła się na wszczęcie śledztwa. Odwołaliśmy się i sędzia Małgorzata Drewin, która musiałaby oddalić decyzję prokuratury, nie miała wyjścia i musiała skłamać w uzasadnieniu wyroku. Napisała, że Tusk zgłaszał to na posiedzeniu Rady Ministrów.
W opinii dziennikarki zarówno Donald Tusk jak i Ewa Kopacz powinni zostać osądzeni. - Jej słynne zapewnienia o przekopaniu terenu katastrofy smoleńskiej na metr w głąb były nieprawdziwe. Później znajdowano tam tysiące szczątków. Tusk, Kopacz, Sikorski, całe to towarzystwo - mam wrażenie, że to jakaś zorganizowana grupa przestępcza. Nie reprezentują interesów Polski. Albo Tusk jest szantażowany - uzasadnia Stankiewicz.