Europoseł Tarczyński: Afera korupcyjna w Europarlamencie nie została i nie zostanie zamieciona pod dywan
„Katargate - afera korupcyjna w PE - nie została i nie zostanie zamieciona pod dywan. Po to tutaj jesteśmy, żeby pilnować polskich spraw, a afera Katargate, w tym sensie dotyczy Polski, że wszystkie zamieszane w nią osoby aktywnie krytykowały nasz kraj” - powiedział eurodeputowany PiS Dominik Tarczyński.
„Ta afera nie została i nie zostanie zamieciona pod dywan. Nie pozwolimy na to, aby oszuści, łapówkarze, złodzieje i kłamcy opluwali Polskę, wytykali Polskę, pouczali Polskę, oczerniali Polskę. Nie pozwolimy na to, aby ci, którzy są oskarżeni, aresztowani i cały czas podejrzewani pluli na Polskę. Osoby te nie mają prawa wypowiadać się ani na temat korupcji, ani na temat praworządności, ani na temat demokracji" - powiedział Dominik Tarczyński. - „To nie jest walka z wiatrakami. To, że ktoś wychodzi albo za kaucją wcale nie znaczy, że zarzuty zostały wycofane. Procesy się toczą, machina miele bardzo powoli, ale to od nas zależy, czy będziemy to monitorować, czy będziemy naciskać, czy będziemy informować, czy będziemy reagować. Ja się tym zajmuje i nie odpuszczę. Po to tutaj jesteśmy, żeby pilnować polskich spraw".
Wyjaśnił, że afera Katargate, w tym sensie dotyczy Polski, że wszystkie zamieszane w nią osoby aktywnie krytykowały nasz kraj. „Ci oszuści wytykali nas palcami. Pani Arena była w Polsce. Brała udział w antyrządowych protestach. Jeżeli chodzi o sędziego, który na początku prowadził tę sprawę, to okazuje się, że jego syn z synem pani Areny przez pięć lat prowadzili wspólny biznes handlu leczniczą marihuaną. I okazuje się, że ten sędzia musiał odejść. Teraz okazuje się, że były mąż pani Areny jest partnerem obecnej minister spraw zagranicznych Belgii. Cała ta siatka, to bagno zostanie osuszone" - zapewnił Tarczyński.
Zaapelował, by nie pozwolić sobie narzucić narracji, że w Polsce jest łamana demokracja, bo mówią o tym osoby oskarżone o korupcję. „Nie pozwólcie sobie narzucić narracji, że w Polsce łamana jest praworządność, bo mówią o tym osoby, u których zajmowane są pieniądze - potężna gotówka. Nie dajcie sobie mówić, że jesteśmy gorszym członkiem Unii Europejskiej, bo to my jesteśmy liderem w wielu aspektach" - skonkludował eurodeputowany.
W środę wieczorem (30 sierpnia) - w kolejnej odsłonie śledztwa dotyczącego skandalu korupcyjnego w PE - belgijscy śledczy przejęli 280 tys. euro w gotówce w mieszkaniu, należącym do syna belgijskiej eurodeputowanej Marii Areny, której nazwisko wiązane jest z aferą korupcyjną w PE. Afera korupcyjna w PE wybuchła w grudniu 2022 r. po aresztowaniu byłej wiceprzewodniczącej Parlamentu, greckiej socjalistki Evy Kaili. Z ujawnionych przez belgijski wymiar sprawiedliwości informacji wynikało, iż Katar i Maroko miały próbować wpływać na decyzje gospodarcze i polityczne PE w zamian za łapówki, przekazywane osobom zajmującym ważne stanowiska w europarlamencie oraz byłym europosłom. Kaili została pozbawiona stanowiska wiceprzewodniczącej Parlamentu, ale nadal zasiada w Parlamencie Europejskim. W sprawę zamieszana jest również jej rodzina i bliscy. Matrie Arena, europosłanka z ramienia belgijskich socjalistów, nie była jeszcze przesłuchiwana w sprawie korupcji w PE, jednak jej nazwisko pojawia się w śledztwie, ponieważ jest dobrą przyjaciółką byłego włoskiego europosła Pier Antonio Panzeriego, kluczowej postaci w aferze. W marcu br. ujawniono zeznania Panzeriego, który przyznał się do przyjmowania łapówek i obecnie współpracuje ze śledczymi federalnymi. Panzeri mówił m.in. że on i Arena w 2015 roku zatrzymali się w luksusowym hotelu w Marakeszu podczas podróży w dużej mierze sfinansowanej przez rząd marokański.