Potrzeba większych nakładów na naukę pływania w szkołach; nauka pływania to najlepszy środek profilaktyczny w zakresie bezpieczeństwa nad wodą - powiedział dr hab. Dariusz Skalski z Zakładu Pływania i Ratownictwa Wodnego Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku.
Od 1 kwietnia Komenda Główna Policji zanotowała blisko 200 zgonów w wyniku utonięcia. Tylko na Pomorzu w ubiegły weekend utonęło 5 osób w wieku od 19 do 59 lat. W czwartek ratownicy sopockiego WOPR wyciągnęli z morza nieprzytomnego mężczyznę, który wcześniej wypił sześć piw. Ludzie wciąż giną nad wodą, choć wszędzie przypomina im się o zachowaniu ostrożności.
Na tragiczne statystyki, jak podkreślił w rozmowie z PAP dr Skalski, wpływa przede wszystkim brawura i brak wyobraźni. W większości przypadków główną przyczyną utonięć jest nieprzestrzeganie obowiązujących przepisów, lekceważenie podstawowych zasad bezpiecznego wypoczynku na wodą, przecenianie własnych umiejętności, wchodzenie do wody pod wpływem alkoholu lub środków odurzających, kąpiel w niedozwolonych i niestrzeżonych miejscach, chęć popisania się przed znajomymi.
- Nagminnie nie stosujemy się do poleceń ratowników wodnych, bagatelizujemy ich ostrzeżenia. Tymczasem wodzie należy się szacunek. Należy pamiętać, że jest to żywioł, który nie wybacza błędów. Woda jest przyjemna, ale też bardzo niebezpieczna - zaznaczył ekspert.
Według niego, największe znaczenie w zakresie bezpieczeństwa nad wodą i przeciwdziałaniu utonięciom ma nauka pływania. Ważna jest także świadomość zagrożeń, na jakie narażone są osoby korzystające z otwartych akwenów.
- Umiejętność pływania to podstawa. W naszym kraju nie ma niestety powszechnej nauki pływania, brakuje też kultury pływania - podkreślił.
Pływanie w basenie, to nie to samo, co pływanie w otwartym akwenie
- Większość z nas uważa, że skoro pływa na basenie, to może porwać się też na głęboką wodę nad jeziorem lub morzem. Takie myślenie jest bardzo zgubne i często prowadzi do tragedii. W basenach woda jest przezroczysta, wszystko w niej doskonale widać. Natomiast w jeziorach lub w morzu dochodzi zjawisko falowania, woda jest mniej przejrzysta i wówczas wiele osób nie wie, jak się zachować w różnych sytuacjach – powiedział dr Skalski.
- Nie można powiedzieć, że osoba, która potrafi utrzymać się na wodzie umie pływać. Trzeba przejść pewien proces nauki, aby opanować umiejętności pływackie. To wymaga od nas czasu. Z nauką pływania jest jak z nauką gry na instrumencie lub jazdy samochodem - to proces wymagający wymaga od nas pełnego zaangażowania, systematyczności. Umiejętność zdobywamy z czasem, w miarę ćwiczenia oraz powtarzania i utrwalania określonych sekwencji ruchów - dodał.
Jak wyjaśnił, od wielu lat samorządy wspólnie z dyrektorami szkół podejmują trud zorganizowania zajęć na basenach, jednak potrzeba jeszcze więcej pracy w tym zakresie.
- Jeśli popatrzymy na podstawę programową z zajęć wychowania fizycznego, jest tam miejsce na naukę pływania. Wszystko zależy od dobrej woli samorządów. Niestety, nauki pływania w polskich szkołach nie jest za dużo, a trwająca pandemia tylko pogorszyła tę sytuację. Problemem jest to, że w wielu szkołach nie ma pływalni, trudno w takim przypadku mówić o nauce pływania. W niektórych placówkach, zlokalizowanych w pobliżu jezior, nauczyciele wychowania fizycznego realizują zajęcia nad wodą, aby nauczyć dzieci chociaż podstaw. To niestety rzadkość – wskazał.
Co więcej, bardzo często w szkołach następuje selekcja na mniej lub bardziej sprawnych czy uzdolnionych ruchowo uczniów.
- Jeśli tak to będzie wyglądało nie osiągniemy założeń, aby pływać nauczyła się jak największa liczba osób - zaznaczył ekspert.
W jego ocenie, potrzeba większych nakładów na naukę pływania w placówkach edukacyjnych.
- Powinniśmy jak najwięcej dzieci objąć programem powszechnej nauki pływania. Wprowadzenie obowiązkowej nauki pływania w szkołach musiałoby być poprzedzone uzupełnieniem istniejącej szkolnej i ogólnodostępnej sieci pływalni, aby wszystkie placówki mogły wywiązać się z nałożonego na nie zadania. Choć sytuacja z roku na rok się poprawia, to udział pływalni w infrastrukturze sportowej szkół jest niewielki. W dużych miastach wygląda to całkiem dobrze, natomiast w małych ośrodkach miejskich lub wiejskich jest o wiele gorzej. Uczestnictwo w zajęciach na basenie wiąże się często z dowożeniem uczniów do odległej miejscowości - powiedział.
Problemem, jak zauważył dr Skalski, nie jest brak wykwalifikowanej kadry.
- Nie brakuje nam fachowców. W Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu kształcimy specjalistów. Nasi instruktorzy są świetnie przygotowani do prowadzenia zajęć. W Polsce jest coraz więcej prywatnych szkółek pływania. To dobry kierunek. W samej aglomeracji trójmiejskiej jest wiele takich miejsc, w których pływania uczą doświadczeni instruktorzy, często jako byli pływacy. Znacznie gorzej jest na terenach wiejskich, gdzie na dojazd do najbliższego basenu, pływalni czy aquaparku trzeba poświęcić wiele czasu - wyjaśnił.
Dodał, że równolegle do procesu nauki pływania powinien być prowadzony proces prewencji i profilaktyki, jeśli chodzi o bezpieczeństwo nad wodą. "Na podstawie analizy statutów podmiotów uprawnionych do działalności w ratownictwie wodnym wprowadziłem w kraju zasadę: 3 x P (1. Prewencja, Profilaktyka, 2. Pływanie i 3.Pomoc). Im większa będzie prewencja i profilaktyka, im więcej będzie nauk pływania, tym pomoc rzadziej będzie potrzeba" - zaznaczył.
- Edukacja powinna również obejmować naukę na temat zagrożeń, jakie niesie ze sobą woda, a także ocenę ryzyka i jego unikania. "Kilka lat temu stworzyłem mały elementarza bezpieczeństwa nad wodą - taki wakacyjny przewodnik na wszystkie dni spędzane na basenie, nad jeziorem, rzeką czy morzem, aby nauczyciele i wychowawcy czy rodzice na etapie edukacji wczesnoszkolnej mogli pogłębić wiedzę uczniów, pobudzić ich wyobraźnię i ustrzec przed czyhającymi zagrożeniami. Niestety, nie każdemu nauczycielowi chce się przeprowadzić takie zajęcia, ponieważ nie musi być ratownikiem wodnym czy instruktorem w pływaniu – powiedział.
Ważna jest także postawa rodziców
- Oni również powinni zadbać o bezpieczeństwo dziecka nad wodą, uczulać swoje pociechy, że woda to żywioł. Zanim wybierzemy się z dzieckiem nad wodę warto przeprowadzić z nim o tym rozmowę, zapoznać je z zasadami, regulaminem kąpieliska. Należy uświadomić dziecko, że zawsze musi być w zasięgu wzroku i że samo nie może zbliżać się do wody - dodał.