Sama osoba prof. Szwagrzyka jest absolutnym gwarantem tego, że wykonywane prace są robione w sposób bardzo profesjonalny. Proszę pamiętać, że chodzi tu o nie było co. Mówimy o wydobywaniu szczątków polskich bohaterów. Krzysztof Szwagrzyk już od kilkunastu lat z dużymi sukcesami zajmuje się poszukiwaniami ofiar zbrodni komunistycznych i nikt inny nie zrobiłby tego na tym poziomie – mówił w programie Doroty Kani „Koniec Systemu” dr. Jacek Pawłowicz dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie.
Kania: Fundacja „Niezłomni” zajmuje się wydobywaniem, ekshumacjami i poszukiwaniami szczątków żołnierzy wyklętych. Zarzucają oni, że IPN jest ich naturalnym przeciwnikiem, że szkaluje ich dobre imię. Jak to jest dokładnie? Dlaczego to IPN powinien zajmować się wydobywaniem szczątków „wyklętych”?
Pawłowicz: Ustawa to zwyczajnie nakazuje. Poza tym zespół poszukiwawczy prof. Krzysztofa Szwagrzyka jest doskonale przygotowany do swojej pracy. W zespole znajdują się najlepsi w kraju antropologowie, archeologowie i specjaliści z innych dziedzin. Sama osoba prof. Szwagrzyka jest absolutnym gwarantem tego, że wykonywane prace są robione w sposób bardzo profesjonalny. Proszę pamiętać, że chodzi tu o nie było co. Mówimy o wydobywaniu szczątków polskich bohaterów. Krzysztof Szwagrzyk już od kilkunastu lat zajmuje się poszukiwaniami ofiar zbrodni komunistycznych.
Kania: 2003 r. pierwsze poszukiwanie bestialsko zamordowanych polskich bohaterów przez zespół prof. Szwagrzyka.
Pawłowicz: Od samego początku tymi poszukiwaniami zajmował się prof. Szwagrzyk, który jeszcze przed powstaniem IPN odnosił sukcesy w badaniu zbrodni komunistycznych i odnajdywaniu ofiar. W momencie kiedy powstał IPN był on naturalną osobą do tego, by kierować tymi poszukiwaniami.
Kania: Wspomniana fundacja zajmuje się kwestowaniem i zbieraniem funduszy. Zawsze gdy do gry wchodzą pieniądze pojawiają się wątpliwości, czego nie można powiedzieć w kierunku IPN, który jest prawnie usankcjonowany i publicznie finansowany.
Pawłowicz: Według mojej wiedzy nie potrzeba prowadzić żadnych zbiórek na poszukiwania, ponieważ fundusze na prowadzenie badań IPN posiada i wydaje je w sposób nad wyraz uczciwy.
Kania: Pytam dlatego, że właśnie na terenie Muzeum Żołnierzy Wyklętych niegdyś aresztu śledczego przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie byli po wojnie przetrzymywani żołnierze wyklęci. Będą również tam wznowione prace?
Pawłowicz: Tak będzie to już trzeci etap prac na terenie byłego aresztu śledczego, które prowadzi IPN. W tym roku przed wakacjami były prowadzone prace w dołach śmierci z okresu Powstania Warszawskiego, gdzie Niemcy wymordowali więźniów Mokotowa.
Kania: Skąd wiedza, że akurat tam właśnie znajdują się doły śmierci?
Pawłowicz: Ta wiedza była znana historykom, chociażby z relacji kilku osób, które w tamtym czasie uciekły z mokotowskiego więzienia. Trzeba było jednak te informacje sprawdzić i dokładnie zlokalizować położenie wspomnianych dołów. Na Mokotowie były 3 wielkie rowy, do których byli wrzucani na oczach kolegów patrzących z cel ciała zamordowanych. Te doły śmierci zostały ekshumowane w roku 1945, natomiast podczas naszych ostatnich ekshumacji znaleźliśmy tam szczątki ludzkie. Pojawiały się przez lata informacje, że podczas zwykłych prac budowlanych na terenie Mokotowa znajdowane są fragmenty ciał. Z ziemi wystają czaszki i kości, ale mimo to żadne organy nie rozpoczęły czynności w kierunku sprawdzenia pochodzenia tych szczątków. Wydobyte szczątki podobno były palone, ale te informacje nie mają żadnego oficjalnego potwierdzenia. Prace IPN i zespołu prof. Szwagrzyka mają na celu potwierdzić te informację, albo odnaleźć szczątki pomordowanych
Kania: Udało się już coś odnaleźć?
Pawłowski: Tak to jest nieprawdopodobna historia, ponieważ w przestrzeni, która jest badana gdzie kiedyś znajdował się wielki dół śmierci z okresu Powstania Warszawskiego odnaleziono szczątki ludzkich ciał
Kania: Czy to znaczy, że ciała musiały znaleźć się w tym dole już po roku 1945?
Pawłowicz: Absolutnie tak, ponieważ odnalezione szczątki leżały mniej więcej w połowie głębokości jaką miał ten rów.
Kania: Czyli jak dobrze rozumiem zasypano ten grób powstańczy, po czym go częściowo rozkopano i chowano w nim kolejne szczątki ofiar nowego już reżimu.
Pawłowicz: Myślę, że głównym powodem tego jest fakt, iż była tam miękka niedawno naruszona ziemia. Nie trzeba było głęboko kopać i pospiesznie w nocy można było załatwić sprawę. Odnaleziony człowiek był wrzucony do dołu śmierci jakoś bokiem głową w dół. Zespół badawczy odnalazł tylko połowę jego ciała, ponieważ reszta została rozkopana przez koparkę.
Kania: Czy zachowały się jakieś rzeczy, które pozwolą zidentyfikować do kogo należy to ciało?
Pawłowicz: Jedyną nadzieją są badania genetyczne. Od najbliższego poniedziałku rozpoczyna się kolejny etap prac. Ponownie wchodzą historycy z biura poszukiwań, aby kopać i poszukiwać dalej. Do tej pory został zbadany tylko nieduży fragment przestrzeni, o której wiemy, że znajdowały się tam doły śmierci. Przed nami jest jeszcze kilka miesięcy prac, aby sprawdzić całą przestrzeń więzienia mokotowskiego również w miejscach gdzie wiemy na pewno, że nie było tam egzekucji niemieckich.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Rusiński: wybory w USA są bardzo chaotyczne
Tusk komentuje wybory w USA. Remedium na wszystkie bolączki ma być federalizacja UE. Sakiewicz mocno odpowiada premierowi
Nastolatek z impetem wjechał quadem w busa
Cejrowski: jeśli nie zrobisz w sprawie swojego dziecka awantury, to jakiś zbok przychodzi z piórami w tyłku i …