– Ja wiem, czuję to, że on wciąż żyje. Tomek potrafi przeżyć przez 6 dni w jamie śnieżnej na podobnej wysokości. To twardy i bardzo uparty chłopak - mówi "Newsweekowi" ojciec himalaisty Witold Mackiewicz. Rozpaczliwie apeluje o pomoc dla syna Tomasza.
Gdy okazało się, że Tomasz Mackiewicz nie zdoła wrócić spod kopuły szczytowej Nanga Parbat, ojciec Witold Mackiewicz, w rozmowie z Newsweekiem apeluje: "Błagam o wznowienie akcji ratunkowej dla mojego syna Tomka. Ja wiem, czuję to, że on wciąż żyje. Tomek potrafi przeżyć przez 6 dni w jamie śnieżnej na podobnej wysokości. To twardy i bardzo uparty chłopak".
– Jesteśmy ludźmi głębokiej wiary. Oddaje sprawę syna w ręce Boga, ale mam niedosyt, że przerwano akcję. Przecież w przypadku Tomka to nie jest akcja poszukiwawcza, bo wiadomo, gdzie on jest. To akcja ratunkowa. Jestem wdzięczny za dotychczasową pomoc, za włączenie się polskich władz, ale jako ojciec, a także człowiek, proszę - nie zostawiajmy Tomka samego, póki może żyć - mówił dalej.
– Szanuję wybór pasji Tomka, choć nigdy jej nie zaakceptowałem. Nigdy nie dołożyłem grosza do finansowania jego wypraw. Tym razem, w czwartek, pierwszy raz w życiu przelałam pieniądze na konto akcji ratunkowej. Z 13 tysięcy zł jakie wówczas były na koncie, następnego dnia zrobiło się 270 tys. zł. Ludzi dobrej woli nie brakuje. Proszę zróbmy razem wszystko, co możliwe - podsumował.
Na oficjalnym profilu Czapkinsa wciąż pojawiają się nowe komunikaty. Poniżej ostatnia aktualizacja: