Nie udało się uratować dwóch chłopców, którzy wpadli we wtorek do zbiornika przeciwpożarowego w Szczecinie – poinformowały służby prasowe szpitala, do którego trafili. – Byli w trakcie ucieczki z Centrum Opieki nad Dzieckiem – poinformował rzecznik szczecińskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Śledztwo w sprawie śmierci chłopców prowadzi szczecińska prokuratura.
– Postępowanie prowadzone jest w kierunku narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki nad małoletnimi – powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Joanna Biranowska-Sochalska.
Rzecznik dodała także, że śledztwo prowadzone jest też w kierunku „nieumyślnego spowodowania śmierci pokrzywdzonych”.
Śledczy sprawdzą, czy teren basenu przeciwpożarowego był odpowiednio zabezpieczony przed tym, aby nie dostały się tam osoby nieupoważnione. Istotna będzie też opinia z zakresu medycyny sądowej po sekcji zwłok chłopców. Trwają oględziny miejsca zdarzenia i przesłuchiwanie świadków.
– Poszkodowani w wypadku chłopcy byli wychowankami Centrum Opieki nad Dzieckiem w Szczecinie. W dniu zdarzenia od godzin porannych chłopcy byli w trakcie ucieczki z Centrum – poinformował Homis. Dodał, że o ucieczce we wtorek o godz. 9:20 poinformowana została policja oraz prawni opiekunowie.
– Po otrzymaniu zgłoszenia o tragicznym zdarzeniu pozostali wychowankowie, rodziny chłopców oraz kadra Centrum zostali objęci wsparciem psychologicznym – podkreślił Homis.
– Mimo wysiłków lekarzy, żadnego z chłopców nie udało się uratować; ich serca nie podjęły pracy – poinformowała o północy rzecznik prasowy Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 2 Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego Bogna Bartkiewicz.
Ze względu rodzin ofiar nie są udzielane szczegółowe informacje.
Dwóch chłopców w wieku około 11-14 lat ze zbiornika przeciwpożarowego w rejonie ulic 26 kwietnia i Twardowskiego we wtorek po południu wydobyli nurkowie.
U obu doszło do zatrzymania akcji serca. Podczas reanimacji na miejscu wypadku nie udało się jej przywrócić. Podjęto decyzję o przetransportowaniu ich do szpitala na Pomorzanach.
Pogotowie przywiozło chłopców do szpitala w stanie ciężkim, w głębokiej hipotermii. Zostali tam podłączeni do specjalistycznej aparatury, jednak nie udało się ich uratować.