– Donald Tusk w przemówieniu podczas marszu z 2006 roku obiecywał, że Platforma "będzie rozwiązywać problemy wszystkich ludzi". Po ośmiu latach rządu marsz, który teraz szedł, nie mógł odwoływać się do tych haseł, bo to Platforma Obywatelska podwyższyła wiek emerytalny, pojawił się problem opieki nad starszymi ludźmi, czy nie rozwiązała kwestii umów śmieciowych – zauważyła na antenie Telewizji Republika, doktor Barbara Fedyszak-Radziejowska, doradca prezydenta RP.
Gościem programu "Prosto w oczy" w poranku Telewizji Republika była doktor Barbara Fedyszak-Radziejowskia, doradca prezydenta RP. Na antenie naszej stacji odniosła się do sporu o liczbę manifestujących podczas sobotniego marszu Komitetu Obrony Demokracji. Przypomnijmy, że według danych policji ludzi było około 30 tys., a w momencie kulminacyjnym 45 tys. Inne zdanie na ten temat ma warszawski ratusz, który twierdzi, że manifestujących było 240 tys. – Spór o liczby wywołuje moje rozbawienie. Jeśli ktoś nie chce być marksistą to wie, że ilość nie przechodzi w jakość (...) Zakładając, że jeśli z dowolnego powodu, pojawią się tysiące ludzi, to powód jest słuszny, to ilość nie przechodził w jakość, więc zostawmy liczenie manifestantów – powiedziała Fedyszak-Radziejowska. Marsz opozycji rozpatruje w dwóch kwestiach, mianowicie doradcę prezydenta RP "niepokoi jaki wyłoni się z tego lider opozycji i jakie są emocję związane z utraconą władzą".
"Błękitny Marsz" po przegranych przez PO wyborach w 2006 roku
Doktor Fedyszak-Radziejowska przypomniała, że z podobnymi manifestacjami mieliśmy już wcześniej do czynienia. 7 października 2006 roku ulicami Warszawy przeszedł "Błękitny Marsz", po przegranych przez Platformę Obywatelską wyborach. Doradca prezydenta przypomniała, że hasła, jakie wówczas wykrzykiwali zgromadzeni to, m.in. "Dość Kaczorów, chcemy wyborów!" czy "Przeproście i spadajcie!" – Z tych haseł przekaz jest jasny – wasi wyborcy są niekompetentni i tylko dlatego was wybrali. Donald Tusk przemawiał wtedy świetnie, ale cel był jasny – przedterminowe wybory – zauważyła.
Socjolog zwróciła również uwagę na to, że zarówno podczas sobotniego marszu, jak i wspomnianego "Błękitnego" "kontekst był europejski". – Dla tych, którzy wtedy rządzili były środki unijne, które miały do Polski płynąć. Po wspomnianym marszu, po roku, mamy przedterminowe wybory. PO wygrywa i ma władzę – powiedziała.
Przypomniała także, że w przemówieniu podczas marszu z 2006 roku, Donald Tusk obiecywał, że Platforma "będzie rozwiązywać problemy wszystkich ludzi". – Po ośmiu latach rządu marsz, który teraz szedł nie mógł odwoływać się do tych haseł, bo to Platforma Obywatelska podwyższyła wiek emerytalny, pojawił się problem opieki nad starszymi ludźmi, czy nie rozwiązała kwestii umów śmieciowych. Teraz są hasła: "Precz z kaczyzmem!", a ich celem są przedterminowe wybory i próba powtórzenia takiego mechanizmu, jak w 2006 roku – powiedziała Fedyszak-Radziejowska.
"Symbolem PRL było to, że jest tylko jedna doskonała partia, podobnie jest w chwili obecnej"
Doktor Fedyszak-Radziejowska przypomniała, że "w 2015 roku wybory prezydenckie wygrał Andrzej Duda, a parlamentarne, samodzielnie Prawo i Sprawiedliwość". – Ten marsz z 7 maja pokazał, że (...) osoby indagowane na tym marszu, te, które można było na tym marszu usłyszeć, są głęboko przekonane, że w Polsce dzieje się źle – zwróciła uwagę. Jej zdaniem hasła "Precz z kaczyzmem!", brzmią prawie jak "Precz z komunizmem!", a "takimi hasłami osoby te propagują komunizm i wynika z tego, że komunizm to był całkiem sympatyczny system". – Jak widać komuniści cieszą się sympatią obywateli – zauważyła. – Na poziomie komunizmu i resortowych rodzin, wracając do tego, co jest głębsze, symbolem PRL było to, że jest tylko jedna doskonała partia, tylko jeden doskonały establishment, podobnie jest w chwili obecnej – zwróciła uwagę. Dodała, że to właśnie "zwycięstwo PiS-u jest przejawem demokracji, a w wypowiedziach (opozycji i manifestujących - red.) jest wiele pogardy". – Po 1989 roku przetrwał taki sentyment, że dwie czy trzy istniejące formacje mogą rywalizować o władzę, ale tylko jedna jest słuszna – dodała.
Na zakończenie dodała, że według najnowszego sondażu "55 % obywateli uważa, że państwo powinno mieć istotną rolę w gospodarce". – Jeśli PiS-owi uda się "Program 500+" to PO i .Nowoczesna staną przed dramatycznym wyborem, bo skończy się mit gospodarki wolnorynkowej – zauważyła.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Prof. Zybertowicz: Organizatorzy marszu KOD-u oszukują społeczeństwo