Dr Fedyszak-Radziejowska: Rola państwa jako stróża nocnego to złudzenie, przedstawiane przez "uwodzicieli" jak Janusz Korwin-Mike i Rafał Ziemkiewicz
– Uważam że czas bieżącego komentowania minął i widzowie mogą być tym znużeni. Chciałabym zwrócić uwagę, że najważniejsza zmianą, jej istotą było spotkanie polityków i wyborców, nie tylko, którzy chcieli zmienić establishment, który rządził niekontrolowanie przez wiele lat, ale spróbowano naprawić rzeczy, które zostały ocenione jako błędne wybory – zauważa w programie „Republika na Żywo” dr Barbara Fedyszak-Radziejowska, socjolog, doradca prezydenta Andrzeja Dudy.
– Chodzi o państwo, wagę państwa i to, że ma ono obowiązek rozwiązywać problemy społeczne. Historyjki opowiadane po 1989 r., również przez komentatorów, nazywanych przeze mnie „uwodzicielami”, jak Janusz Korwin-Mikke, ale i Rafał Ziemkiewicz. Tacy prawicowi publicyści, komentatorzy, przygotowali pole pod sposób rządzenia uprawiany przez Platformę Obywatelską. Mówienie o tym, że państwo jest opresyjne, premier Morawiecki idealnie podczas „Kongresu 590” nakreślił ten temat. Na prawicy dużo mówiono o tym, że nie ma rozwiązań społecznych, były rozwiązania socjalne. Słowo socjalne ma w sobie element negatywny –dodaje dr Barbara Fedyszak-Radziejowska.
"Wyborcy po prawej stronie zaczęli szukać wspólnoty i tożsamości"
– Pozwolę sobie nawiązać do bieżącego problemu – dobre powołanie komisji weryfikacyjnej, czy komisja śledcza ds afery Amber Gold. One obie pokazują jak kończy się złudzenie, że to co jest strukturą państwową, czyli jak powiedziałby socjolog najwyższą władzą we wspólnocie, jeżeli uznamy, że ona ma być tylko stróżem nocnym. Gdzie tak zwana niewidzialna ręka rynku rozwiązuje problemy w sprawiedliwości, w służbie zdrowia i także w gospodarce – stwierdza gość programu.
– Wszystko dzieje się po trudnej i wykonanej pracy. Z jednej strony przez wyborców, którzy po prawej stronie zaczęli szukać wspólnoty, tożsamości, odpowiedzialności za rozwiązywanie problemów ale też i polityków. Przypominam ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przypominam, że miał on wiele problemów z tym, żeby być zrozumianym. Często używa się określenia „przemysł pogardy”. To nie był „przemysł pogardy”. To była świadoma próba odebrania wiarygodności człowiekowi, który mówił o państwie, mądrze, z koncepcją i z bardzo przemyślanymi sposobami rozwiązywania problemów – zakończyła dr Fedyszak-Radziejowska.