Sześć lat temu, kapitan Tadeusz Wrona pilotujący Boeinga 767 z ponad 230 osobami na pokładzie dokonał awaryjnego lądowania na Warszawskim Okęciu. Powodem było uszkodzone podwozie, które nie mogło być wysunięte. Dlaczego dziś mówi się o feralnym dniu, w którym życie mogły stracić setki osób? Światło dzienne ujrzał raport, który tłumaczy przyczynę usterki.
Pierwszym powodem było uszkodzenie przewodu instalacji hydraulicznej odpowiedzialnej za opuszczanie podwozia. To zapoczątkowało komplikacje w powietrzu, podjęto więc decyzję o wykorzystaniu alternatywnego systemu wysuwania kół. Ten również nie zadziałał - powodem był wyłączony bezpiecznik. Fakt, że załoga nie wykryła niewłaściwej pozycji bezpiecznika potraktowano jako trzecią przyczynę wypadku.
Awaryjne podwozie zadziałało już na ziemi. PKBWL nie jest w stanie ustalić, kiedy bezpiecznik wyłączono, ponieważ nie sygnalizuje tego żaden system ostrzegawczy.
Nagranie z awaryjnego lądowania na warszawskim Okęciu - 1.11.2011 r.