Dmochowski o „aferze grypowej”: Rząd stosował propagandę, której skutkiem była tragedia tysięcy osób
– Rząd przyjął strategię, aby zaoszczędzić środki finansowe, bagatelizując skutki epidemii. Przyjęło to formę propagandy, której skutkiem była tragedia tysięcy osób – mówił w wieczornym programie „Wolne głosy” Artur Dmochowski. – To dramat wielu ludzi – dodał redaktor naczelny Wydawnictwa Słowa i Myśli.
– Waham się kiedy słyszę słowo afera. To jest coś więcej, bowiem afera dotyczy korupcji, przekrętów itp. Tu mówimy o ludzkim życiu, o setkach osób, które zmarły, a mogłyby żyć. To raczej dramat – wyjaśniał Artur Dmochowski. – Chodzi o rok 2009, czyli tzw. pandemię świńskiej grypy. W naszym kraju rząd wprowadzał obywateli w błąd – mówił publicysta, przypominając, że ministrem zdrowia była wówczas obecna premier Ewa Kopacz.
– Generalnie słyszymy, że to był wielki sukces. Kiedy Donald Tusk przedstawiał Kopacz jako marszałka Sejmu, mówi o tej sprawie, jako o jej wielkim sukcesie. Tymczasem prawda jest zupełnie inna – stwierdził gość Michała Rachonia. Publicysta zaznaczył, że Polska nie walczyła z tą epidemią. – Ministerstwo zdrowia i rząd wprowadzali społeczeństwo w błąd. Podczas szczytu pandemii, Kopacz mówiła, że panuje zwykła grypa – oburzał się Artur Dmochowski.
Autor artykułu w Gazecie Polskiej przypomniał, że zachorowań na świńską grypę mogło być ponad 10 tys. – Manipulacja polegała na tym, że nie testowano, jaki wirus zaatakował wielu Polaków. Kopacz mówiła tylko o 200 przypadkach potwierdzonych laboratoryjnie – mówił Dmochowski, dodając, że w 2009 roku wirus świńskiej grypy wyparł wirusa sezonowej grypy. – Jak można powiedzieć, że jest zachorowań 200, jeśli posiada się wiedzę o wielu więcej przypadkach – pytał zirytowany.
– Kilka tysięcy ofiar, to jest prawdziwa liczba ofiar tej epidemii. Zwykle chorzy nie umierają na samą grypę, ale na powikłania pochorobowe – zauważył Dmochowski. Przypomniał też, że rząd przyjął strategię, aby zaoszczędzić środki finansowe, bagatelizując skutki epidemii. – Przyjęło to formę propagandy, której skutkiem była tragedia tysięcy osób – stwierdził dosadnie Dmochowski.
– Warto przypomnieć, że dr Janusz Kochanowski, czyli ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich, który zginął w Smoleńsku, zaczynał procedury, które miały wyjaśnić tę sprawę. Niestety po śmierci 10 kwietnia 2010 jego następca nie kontynuował tej pracy – przypomniał redaktor naczelny Słów i Myśli.
Zdaniem gościa wieczornych „Wolnych głosów” tajemnica wokół tego tematu świadczy o tym, że naszego państwa rzeczywiście nie ma. – To niestety również słabość naszego społeczeństwa obywatelskiego. W USA bardzo prosto sobie wyobrazić wielki ruch tworzony przez rodziny zmarłych z powodu grypy, którzy domagaliby się wyjaśnień – zauważył Dmochowski. – Zadziwiające, że wszystkich innych krajach to był temat numer jeden, u nas tę sprawę bagatelizowano – skwitował.